sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 1

-Wychodzę! -  krzyknęłam do rodzicielki, przelotnie muskając jej policzek. W przedpokoju założyłam już wysłużone białe conversy, a na ramiona zarzuciłam nie lepszą bejsbolówkę - idę na imprezę. Nie wiem kiedy wrócę, nie martw się.
      Wybiegłam z mieszkania, kierując się w stronę domu Szymona.
To u niego jest dzisiaj impreza, a ja nie przepuszczę żadnej. 
Szłam wąskimi uliczkami mojego miasteczka. Chodnik był oświetlany lampami ulicznymi, dawały one słabe światło, lecz lepsze to niż nic. Po piętnastominutowym spacerku, doszłam do domu bruneta. Światła były zaświecone prawie we wszystkich pomieszczeniach, a muzykę było słychać już tu, co świadczyło, że imprezowicze dobrze się bawią.
    Zadzwoniłam na dzwonek, i po chwili otworzył mi organizator.
-Anka! Wreszcie. Wiesz, że impreza bez Ciebie to nie impreza? - wpuścił mnie do środka, od razu pokazując miejsce z alkoholem
-Wiem, zawsze to mówisz. Nie podlizuj się - rzuciłam idąc za nim we wskazanym kierunku.
-To ja Cię zostawiam, wy haczyłem niezłą laskę - spojrzałam w kierunku schodów. Siedziała tam jakaś blondynka w miniówie.
-Stary, serio? Serio? 
-No a jak - ruszył ku niej, wypinając pierś jak pawian
-Hahaha, aleś ty głupi - mówiłam już sama do siebie. Odwróciłam się w stronę barku, gdzie stał nie znany mi do tond blondyn.
-Dajesz coś mocniejszego - powiedziałam spokojnie, Widząc jego wyraz twarzy czułam, że mnie nie polubi, jak większość osób zresztą. "Za wredna" jestem podobno.
-Nie wyglądasz na pełnoletnią 
-A ty nie wyglądasz na tyle rozgarniętego, by mi czegoś zabronić- odparłam chłodno - Dawaj, już 
-Masz, - podał mi szklankę z niebiesko zielonym napojem - Ale uprzedzałem...
-Uprzedzać to ty se możesz kierowcę, że skręcasz rowerem, żeby w ciebie nie wdupcył skarbie- odparłam kierując się na kanapę. Usiadłam, a po chwili obok mnie pojawił się Arek. 
Jak ja go nie znoszę.
-Spadaj, wcześniej tu byłam - burknęłam spychając go z miejsca
-To masz problem, Aniu - powiedział, gdyż dobrze wiedział, że nie znoszę gdy się tak do mnie zwraca
-Spierdalaj - warknęłam wstając, i kierując się na środek salonu gdzie tańczyła masa ludzi. Odkładając szklanek gdzieś w bok, dołączyłam do nich. Jak bawić się, bawić!




Zniknął z za barku.
Pojawił się w drzwiach.
Z pistoletem.
Jeden strzał,
Śmierć niewinnej osoby,
Krew.

I jego wzrok wbity we mnie, 
Podniesienie broni,
Strzał.

Uniknęłam kuli, gdyż ktoś popchnął zabójcę.
Policja? Nie.. przypadkowy człowiek. 
Przewrócił domniemanego barmana, 
Gdy ja byłam już daleko.
Szybkie bicie serca, 
Ucieczka do domu.


Szybka decyzja, ale... czy tak powinno być?


"-Mamo, kocham Cię - pakowałam ciuchy do torby, jak najszybciej się dało 
-Co się st..
-Pamiętaj - kosmetyki wrzucałam to plecaka byle jak, by tylko stracić jak najmniej czasu - Nie znasz mnie. Nie kojarzysz takiej osoby jak Anna!
-Córciu..
-Mamo, nie chcę Cie narażać! Wyjeżdżam! Nie znasz mnie, kocham Cię - przytuliłam ją, całując w policzek. Z skarbonki wyciągnęłam schowane pieniądze na czarna godzinę. Schowałam telefon do kieszeni, i ostatni raz spoglądając na kuchnię, pokój, salon... mamę...

Wybiegłam. 

 Kierując się w stronę lotniska..."

Dotarłam do niego szybko, gdyż znajdowało się niedaleko mojego domu. Przed kupieniem biletu, zadzwoniłam do mojego znajomego. Nie był na tej imprezie, na żadne nie chodzi, więc ma czas..
-Marek? Mam sprawę, szybko!
-O co chodzi Anka? Znów jakieś papiery?
-Tak. Potrzebuję - zawahałam się na chwilę - paszport, dowód, nie wiem co jeszcze... ale mam mieć 18 lat, na imię Ann a na nazwisko... Fox..
-Anka! W coś ty się wpakowała?
-Nie mam czasu! Ile czasu Ci zajmie wyrabianie tych papierów?-Tak do pół godzi..
-Musisz szybciej!
-No dobrze, ale one będą nie pewne
-Ok, przywieź je na lotnisko! Czekam, pa - rozłączyłam się, opadając na ławkę. 
     Serce biło mi dwa razy szybciej niż powinno, oddech miałam przyspieszony. Boję się. Nie o siebie, lecz o mamę.
Co jak ją ten szaleniec znajdzie? Jeśli... Nie, nie mogę o tym myśleć!
     Jest jeszcze jedna sprawa, gdzie polecę? Do jakiego kraju, by głos o mnie zaginął jak najszybciej. Ameryka? Wielka Brytania? Szwecja? Norwegia? ... Irlandia...

      I wtedy go zobaczyłam, stał tam, jak gdyby nigdy nic. Oparty o słup, przyglądając mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Zabrakło mi powietrza, to nie możliwe, że znalazł mnie tak szybko. Zarwałam się z ławki, roztrzęsionymi dłońmi wzięłam swoją torbę, i nie spuszczając wzroku z mordercy, powoli kierowałam się w jak najbardziej zaludnione miejsce na lotnisku. Dalej tam stał, przyglądając mi się, od jego palącego wzroku przechodziły mnie ciarki. Zaczynam się bać coraz bardziej... naprawdę...
   Nie kontrolując swojego ciała, puściłam się biegiem. Byle jak najdalej od blondyna, który ruszył tuż za mną. 
Nie miał broni.... nie na wierzchu.
Omijałam zdezorientowanych ludzi. 
Biegł, i był coraz bliżej.
Zatrzymałam się, a on tego nie wyczuł. Wpadł na mnie, wywracając się, a ja uciekłam. Wybiegłam z lotniska i zobaczyłam Marka, miał dokumenty. Wzięłam je szybko, i przytuliłam go mocno.

-Nie zobaczymy się już nigdy więcej - zaskoczony moją wylewnością, na początku nie odwzajemnił uścisku lecz po chwili tuliliśmy się jak najlepsi przyjaciele. To była dla mnie nowość, bo zazwyczaj ograniczałam się do przybicia piątki.
      Z powrotem znalazłam się w środku. Nigdzie go nie widziałam.. Może dał sobie spokój?
-Witaj skarbie... koniec zabawy w berka? - tuż za sobą usłyszałam ochrypły głos, który wprowadził mnie w stan przerażenia...


"...Jedno wiem nie poddam się
Galopem noc pokonać chcę
Idźcie stąd zostawcie mnie
Tam czeka dom a tu jest mi źle
Do swoich wrócę stron
Mam twardy kark nie złamią go
Jestem zdrów zwyciężę znów
Żadnej przegranej szkoda słów

Nie wiecie co w moim sercu się kryje
Chcę żyć i przeżyję
Nigdy nie ulegnę nigdy nie ulegnę wam nie
Kto nie dotrze do fal nie popłynie na ich grzbiecie
A wy tak właśnie chcecie
Nigdy nie ulegnę nigdy nie ulegnę wam nie
Chcę wolnym być chcę żyć

To stale dręczy mnie
Dlaczego wszystko poszło źle?
Chcę już odejść stąd
Nie jestem tam gdzie jest mój dom
I jedno wiem nie poddam się
Ze wszystkich sił próbować chcę
Ni kroku wstecz to ważna rzecz
Wy z drogi mej zabierajcie się precz

Nie wiecie co w moim sercu się kryje
Chcę żyć i przeżyję
Nigdy nie ulegnę nigdy nie ulegnę wam nie
Kto nie dotrze do fal nie popłynie na ich grzbiecie
A wy tak właśnie chcecie
Nigdy nie ulegnę nigdy nie ulegnę wam nie
Chcę wolnym być chcę żyć

Chcę żyć ..."

                                                 ~&~
No i mamy 1 rozdział.. szczerze? Spieprzyłam go... i jak próbowałam coś zmienić, wyszło jeszcze gorzej... No ale mam nadzieję, że nie zrażę was tym :)

Dziękuję za poprzednie komentarze! :D

3 komentarze:

  1. osz... kurwa!
    zajebiste !!
    nie spierdoliłaś, jest po prostu trochę inny niż wszystkie czytane przeze mnie blogi do tej pory i jestem cholernie ciekawa co będzie dalej.
    talent to za mało powiedziane :)
    czekam na następny i oby szybko się pojawił.
    życzę weny :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! :D Świetny! :) Akcja powoli się rozkręca i mam nadzieję, że nowy pojawi się niebawem. :P Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział więc nie pisz głupot ;)

    OdpowiedzUsuń