czwartek, 24 października 2013

Rozdział 13 - zapowiedź!

Ciemno.
Zimno.
Wilgoć.

Głód.
I ból.

Tylko to czuję. Tylko to jestem w stanie czuć.
Jestem związana. Przymocowana do łóżka, na którym znajduję się...
Dzień?
Tydzień?

Nie wiem.

Czuję się okropnie. Małe ilości jedzenia, nie pozwalają mi racjonalnie myśleć. Jestem przemarznięta, i nic nie widzę. Czuję jak w moje ręce wbijają się sznury.

Moje ciało się napina, gdy słyszę kroki.
Nie mam nawet siły syknąć z bólu.

Plask.

Jeden policzek.
Nie mam nawet czym już płakać.
Wciągam szybko powietrze, i kulę się oczekując na kolejny cios.
-Trzeba było tyle przede mną uciekać? - zimny, metaliczny głos rozszedł się echem po pomieszczeniu.
Zacisnęłam mocniej powieki, nawet nie próbuję ich podnieść, gdyż wiem, że moje oczy są przewiązane jakąś szmatą. Poczułam czyjąś lodowatą dłoń na moim nadgarstku, a z moich ust wydobyło się jęknięcie. - A wiesz co jest najlepsze? Że Ci idioci się za Tobą wstawili. Za małą, pustą - ścisnął mój nadgarstek jeszcze mocniej, a serce mi przyspieszyło. Jak to się wstawili?! - dziwką. Głupią suką - puścił mnie. - Dobiliśmy targu. Teraz idziesz ze mną. Poczułam, że pociąga za sznury i postawia mnie do pionu. Ciągnie mnie, lecz nie mam siły wstać. - Rusz się, do kurwy - pociągnął mnie jeszcze raz, a ja resztami sił zrobiłam kilka kroków. Wszystko mnie bolało.
   Gdy wyszliśmy z pomieszczenia, poraziło mnie słońce, i automatycznie zamknęłam oczy. Usłyszałam czyiś głos.
Znajomy głos.
-Ann! - Niall..?! Boże, jakiego oni dobili targu?! - Puść ją - jego ton głosu natychmiast się zmienił. Nadal nie otworzyłam oczu. W tym momencie musiałam wyglądać jak pies na uwięzi. Przywiązane ręce, ze spuszczoną głową. Nagle zostałam brutalnie popchnięta do przodu. Nie utrzymałam równowagi, i upadłam na coś, co okazało się być piaskiem i żwirem.
     Słyszałam jak ktoś przechodzi obok mnie, i coś mówi, ale nie rozróżniałam słów. Głosy cichły, a w końcu, nie słyszałam już nic. Poczułam, że ktoś delikatnie rozwiązuje moje dłonie. To i tak sprawiło mi ból. Lekko uchyliłam powieki, i ujrzałam wysoką postać nad sobą.
     Na jego twarzy malowało się wiele emocji. Gdy zobaczył, że otworzyłam oczy, uśmiechnął się.
Bałam się, że więcej tego uśmiechu nie ujrzę.


Ale zaraz! Gdzie jest Niall?!



***

Oto taka krótka zapowiedź rozdziału 13!  Piszcie czy się spodobała, bo ja nie jestem zadowolona.. :/
No cóż, trudno :)

Mam nadzieję, że ktoś to wgl przeczyta...

@OlaIlove1d

https://www.facebook.com/pages/Barca-rz%C4%85dzi/558527094170172.. :)


niedziela, 13 października 2013

Rozdzial 12 cz.II


   Obudził mnie ucisk na mojej tali. Otworzyłam szerzej oczy, zaraz zaraz.... gdzie ja jestem? I kto do kurwy nędzy mnie przytula?! Chciałam się odwrócić, ale uchwyt był za mocny. Warknęłam, i zaczęłam się szarpać.
Uścisk zelżał a ja odsunęłam je na drugi koniec łóżka. Przekonana, że zobaczę Neymara, przekręciłam głowę. Ledwo powstrzymałam się od krzyku, dy ujrzałam osobę leząca obok mnie.
-Niall?!
-Kurwa, Ann. Nie drzyj ryja, spać mi się chce - warknął, przykrywając twarz kołdra. Ol.. Zły Niall wraca, a miałam nadzieje, ze się zmienił.
-To masz problem - szybko odparowałam, wstawając z wygodnego łózka - Co ty tu do cholery robisz?! I gdzie jest Ne...
-Neymar? - przerwał mi, wypowiadając to imię z obrzydzeniem.
-Co cie ogryzło? Myślałam ze to twój przyjaciel - powiedziałam zaskoczona, ale nadal byłam zdezorientowana. Co ten ćwok tu robi?
-Bo to mój przyjaciel - zaprotestował - Po za tym chuj cie to obchodzi. Neymar jest na treningu, i wróci za jakieś - spojrzał na zegarek, stojący  na poleczce obok łóżka - dwie godziny.
-No to ja idę - odpowiedziałam, biorąc torby stojące w pokoju Brazylijczyka.
-A ty kurwa gdzie idziesz? - warknął, ale nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam uspokajający prysznic. Nie rozumiem zachowania tego chłopaka. Raz jest miły, a po chwili robi się z niego wredny dupek. (Przepraszam, ale kawałek tekstu jest bez polskich znaków, ale tylko kawałek) 
   Westchnelam zrezygnowana, nigdy go nie zrozumiem. Wychodzac z pod prysznica, owinelam swoje cialo puszystym recznikiem znalezionym w jednej z szafek.
  Na bielizne ubralam czarne rurki, duza biala bluze z kapturem, a wlosy zwiazalam w wysokiego kucyka.
Po wytarciu pary z lustra, wyszlam z lazienki i ruszylam w strone kuchni. Umieram z glodu! Z lodowki wyciagnelam mleko, a na meblach na wierzchu siedzialy platki. Do miski nalalam mleka i dosypala czekoladowych platkow. Ta.. Nie ma to jak zdrowe sniadanie.
-Dzieki za sniadanie - do kuchni niespodziewanie wszedl Niall i wyrwal mi miske z platkami.
-Ejj, to moje! - zaczelam wyrywac mu moje sniadanie, ktore w efekcie wyladowalo na mojej nowej bialej bluzie.
-Kretynie - warknelam, wycierajac plame sciereczka. Klnac pod nosem, udalam sie do lazienki gdzie zostawilam torby z ubraniami. Wzielam bezowy sweter i zarzucilam go na biala bokserke. Gdy weszlam do salonu zastalam tam Nialla ogladjacego telewizje i jedzacego kanapki z serem.. hmm... to przez niego nia mam teraz sniadania wiec co mi szkodzi. Podeszlam do niego i zwinnym ruchem wyrwalam dwie kanapki ktore od razu wpakowalam sbie do ust. No co? Moze i wygladam jak swiania, ale przynajmniej ich mi teraz nie zabierze. Szybko przegryzlam i polknelam sniadanie, a zezloszczony blondyn wstal z kanapy i zmierzyl mnie lodowatym spojrzeniem.
-Co? - burknelam
-Zjadlas moje sniadanie, teraz tego pozalujesz - wysyczal, na co przewrucilam oczami - Radzilbym Ci uciekac - wpadlam na to wczesniej niz on, i za nim skonczyl zdanie bylam juz w kuchni. Przebieglam przez lawe, i gdy wbieglam do korytarza, zauwarzylam Neymara sciagajacego buty. To jest moja ostatnia nadzieja. Przytulilam sie do niego i odwrocilam tak, ze byl twarza w twarz z zdenerwowanym Niallem.
-Siema
-Cześć, przesuń się Ney, mamy coś do omówienia z Ann - odezwał się niebieskooki
  Jednym zwinnym ruchem wyskoczylam na plecy Brazylijczyka, złapałam go za szyje a nogami oplotłam go w pasie.
-Nie puszczaj mnie - wyszeptałam mu do ucha
-A bo co?
-No ej - wydęłam usta - on mnie zabije! - wskazałam palcem na Nialla. Na moje słowa oboje spoważnieli. Co jest kurwa? Zeskoczyłam z pleców Neymara, i spojrzałam na nich krzywo.
-Co jest?
-No bo Ann...Kim jest ten człowiek? Co cię obserwuje i..
-Dość! Nie mam zamiaru o tym rozmawiać, a jeżeli wam to przeszkadza, trzeba było mówić od razu a nie zmuszać mnie, bym u was została - urwałam, zaczynając się nad czymś zastanawiać. Może po prostu zrobiło im się mnie żal, dlatego tak postąpili? No to dziękuję, łaski bez. - Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy - złapałam za klamkę do drzwi i chciałam je otworzyć. Powstrzymał mnie Niall, co mnie zdziwiło, bo akurat on powinien być zadowolony, że odchodzę.
-Nigdzie nie idziesz - wycedził
-Idę, i ty mi w tym nie przeszkodzisz - odwarknęłam i wyrwałam dłoń z jego uścisku. Gdy gwałtownie odwróciłam się w stronę drzwi, te otworzyły się z hukiem. Z nim zorientowałam się co się dzieje, usłyszałam strzał z pistoletu. Przerażona cofnęłam się do tyłu, lecz zostałam brutalnie złapana za rękę i pociągnięta w stronę nieznanego mi mężczyzny. Po chwili zrozumiałam.
-Uciekać! - wrzasnęłam za nim zostałam mocno spoliczkowana przez ..niego. Miejsce na policzku bardzo mnie piekło, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. 
-Nikt się nie rusza - usłyszałam mrożący krew w żyłach rozkaz osoby, przez którą moje życie jest do niczego - Słyszałeś?! Jak drgniesz to zabiję tą sukę! - I w tym momencie poczułam coś zimnego przyłożonego mi do szyi. Zaczęłam spazmatycznie oddychać, a ten dzień zapowiadał się tak dobrze!
   Podniosłam przerażony wzrok na chłopaków, którzy stali kilka metrów ode mnie i gorączkowo nad czymś myśleli.
-Posłu...
-Zamknij się! - przerwał Neymarowi, a ja poczułam jak zimne ostrze noża bardziej napiera na moją skórę.
Pod zaciśniętymi powiekami piekły mnie łzy, które ciurkiem poleciały mi po policzkach. 
-Czego chcesz? - wyszeptałam gorączkowo.
-Ciebie, jak pójdziesz ze mną to ich zostawię w spokoju - powiedział znudzony, jakby to że może mnie zabić w każdej chwili, nie miało żadnego znaczenia. Czyli to jedyne wyjście? Wtedy poczułam, że muszę to zrobić.
  W jakiś nie wyjaśniony sposób zależy mi na nich. Neymar? Tak, jemu nic nie może się stać, jest dla mnie ważny! Nie wiem w jaki sposób. Ma syna, co Davi by bez niego zrobił? I jest piłkarzem, którego kochają miliony osób.  I Niall... Ci ja mogę powiedzieć? Denerwuje mnie, ale to, że jest taki wredny przyciąga mnie doi niego. Jezu, jakie to głupie.
-Ann, nigdzie nie idzo...- zaczął Niall, ale pod zabójczym wzrokiem mordercy zamknął się, a ja wzięłam głęboki oddech.
-Idę z tobą, ale jeżeli zostawisz ich w spokoju i nigdy nie będziesz mieszał się do ich życia. Nigdy.
-No i prawidłowo - warknęłam i poluzował uścisk, by zaraz związać mi ręce grubym sznurem. Auć, wbija mi się to w ręce. 
-A ty nawet nie próbujcie dzwonić na policję - burknął - Bo ją spotka coś gorszego niż strzelenie w łeb. - zadrżałam na jego słowa. 
Zostałam siłą wyprowadzona za drzwi domu Brazylijczyka, odwróciłam się w ich stronę ostatni raz. W ich oczach widziałam ból i stratę. Policzki nadal miałam mokre od łez. Poruszałam ustami na nieme;
-Kocham was.


"...Dla mnie proszę graj,
graj na trąbce tej
i choć płynie czas
nie wyrzuć mnie z pamięci swej.
Już nie mogę biec
i w bezruchu trwam,
nie zostało nic,
puste serce mam.

Bo żołnierzem jestem rannym
i nie walczę już,
nie wiele tak dziś chcę,
weźcie mnie stąd,
lub tu zostawcie mnie.

Dla mnie proszę graj,
nie mam siły dość,
żadną ze znanych dróg
nie można nigdzie dojść.
Wiem, że bez światła 
będę stale tak potykał się,
padnę tu by i już zostać bez sił.

Lecz słyszę, że woła ktoś z oddali,
kilka prostych słów, nie przestań sobą być.
Gdy zagubisz się, opuści cię odwaga,
siły w sobie zbierz, 
nie przestań sobą być.

eeeech
Tyś żołnierzem jest,
co o wolność walczy,
o wolności śnisz, 

a to jest warte krwi!..."




~&~
Zabijcie mnie, że tak długo, ale nie mam szans się wyrobić. Naprawdę!
No bo tak..:
Wstaje rano ---> Szkoła 
Wracam ok 14-15 to idę robić lekcje.
Później wyprowadzam psy na spacer (zachciało się rodzicom drugiego.. ;_;)
Jak wracam to około 1-2 godzin gram/ trenuję piłkę nożną (no na razie w mojej okolicy nie znalazłam żadnego klubu dla dziewczyn, ale za to uczy mnie kuzyn ...) 
No i tak schodzi, że nie mam czasu na pisanie :( W każdej wolnej chwili staram się coś naskrobać, ale mozolnie mi to idzie.. I'm so sorry :( 

Ach i proszę was bardzo o komentarze, bo jak widzę 2 albo 3 pod rozdziałem to stwierdzam, że nie mam dla kogo pisać...


http://love-is-pain-fanfiction-niall-horan.blogspot.com/


wtorek, 17 września 2013

Rozdział 12 cz. I

"...Tonight I will love, love you to night
Give me everything tonight
For all we know we might not get tomorrow
Let's do it tonight



Don’t care what they say
Or what girls they play
Nothing is enough
'Till I handle love (Let's do it tonight)
I want you tonight, I want you to stay
I want you tonight

Grab somebody sexy tell ‘em hey
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight



Get busy tonight
'Cause tomorrow I'm off to do
I'd rather perform for a princess
But tonight I can make you my queen
And make love to you endless
This is insane, the way the name growin’, money keep flowin’
Hustlers move in silence, so I’m tip-toeing, to keep glowing
I gotta locked up like Lindsay Lohan..."


Zaraz... Co?!

   Zszokowana otworzyłam szerzej oczy. Rozumiejąc tekst piosenki... Ja pierdole.
Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, kurwa mógłby chociaż podkoszulek ubrać, i odepchnęłam go od siebie.
Odsunął się ze spuszczoną głową i wymamrotał ciche "sorry"
-Ja myślałem, że śpisz...
-Spałam - odburknęłam chłodno, przyglądając się jego twarzy. Przygryzł nerwowo wargę, a ja widziałam, po mimo egipskich ciemności  panujących w pokoju, że jego twarz przybrała kolor czerwony.
Och, zazwyczaj to ja przybierałam kolor pomidora. Co za miła odmiana. - I dlatego przytuliłeś się do mnie? I śpiewałeś?! Człowieku! Ty rozumiesz tekst piosenki?!
Gdybym mogła, pewnie przywaliła bym mu w twarz, ale znając moje wyczucie, zamachnęłabym się z jakieś dziesięć centymetrów od jego twarzy.
-Rozumiem... - przeczesał włosy, w desperackim geście i niepewnie na mnie spojrzał. Jego wzrok mówił nieme "przepraszam".
   To głupie, że dorosły mężczyzna śpiewa takie piosenki... przy mnie. No ludzie! Ja mam szesnaście lat!
-Dobra, pogadamy o tym jutro - szczerze? Nie mam zamiaru o tym rozmawiać. To żenujące. W tym momencie, gdy Neymar  wstawał łóżka, dostałam sms'a. Od razu zrobiła mi się gorąco,  a ręce zaczęła mi drżeć. Znowu on?! Neymar zapalił światło. Gdy wyciągnęłam rękę w stronę szafki, gdzie leżała moja komórka Neymar się odezwał
-Nie waż się tego czytać - wycedził, szybko biorąc ode mnie telefon.
-Ale co..? - Zajebie Nialla! Powiedział mu! - Oddaj mi go. Mam prawo wiedzieć co tam jest. - Przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Wyglądało to tak samo. Niall wziął mój telefon i sprawdzał wiadomość. I miał taki sam wyraz twarzy. Złość, przerażenie.
-Ann.. - jęknął, patrząc na mnie zbolałym wzrokiem - odkupię Ci telefon - za nim zrozumiałam co powiedział, rzucił moją komórką przez cały pokój, a ona roztrzaskała się, odbijając się od ściany. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Czy on właśnie..?
-Czyś ty zdurniał? - wrzasnęłam - Wystarczyło wyciągnąć kartę! - bijcie mi brawa. Dopiero teraz na to wpadłam...
-Och - wyglądał jakby mu to dopiero teraz do głowy przyszło - No tak... Ale.. nie ważne... idziemy spać. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, położył się obok mnie. Przykrył się kołdrą, i zgasił lampkę. Czułam, że jest spięty. I wiedziałam, że to przez tą wiadomość. No, ale co tam mogło takiego pisać?!
-Neymar? - szepnęłam
-Tak?
-Emm.. czemu jesteś zdenerwowany? - No brawo Ann! Nie ma to jak strzelić głupotę. Przecież to jest oczywiste! Musiał kurde czytać tego sms'a...
-Bo się o Ciebie boję - zaraz.. Że co?!
-Ale..
-Tak, boję się o ciebie, a teraz idź spać. Jutro o tym pogadamy, dobranoc - wydawał się być jeszcze bardziej zdenerwowany. No to kurwa świetnie!
-Dobranoc - przecież teraz na pewno nie zasnę!


***Koniec części pierwszej***



~&~
No to tak.. sprawy mają się tak jak nie powinny. Rozdział miał być dodany już dawno, i miał być cały. A tu co? Dostajecie jakieś krótkie gówno, a siedziałam nad nim .. długo, bardzo długo. 
   Przepraszam, na razie chyba nie jest w stanie nic innego napisać. Może to przez to, że zaczęła się szkoła, a w moim przypadku szkoła znaczy kłopoty... i chęć utopienia połowy osób do niej chodzących. (nie, nie żartuję)
     Może to przez to, że moje jedno z wielu "marzeń" rodzice pogrzebali? Nie wiem, nie mam pojęcia, i bardzo was za to przepraszam! 

http://ourdreamourlife-onedirection.blogspot.com/ <--- zapraszam was tu
 :) 



Rozdział zadedykowany dla Patrycji z anonima :)

Dziękuję za te wszystkie komentarze! ♥



sobota, 14 września 2013

Happy Birthday Niall!

Już kończy 20 lat... :')

http://besty.pl/2605642 *.*



x   x   x
Przepraszam, nie mogłam wstawić tego wczoraj :c
Rozdział pojawi się nie długo :)

środa, 4 września 2013

Rozdział 11

"...-Boję się go. - odszepnęła 
-A.. Ale przecież...
-Nie wiesz do czego jest zdolny - wyszeptała gorączkowo i posprzątała całe szkoło. 
     W tym momencie do kuchni wszedł Niall..."
-O czym tak rozmawiacie, dziewczyny? - zapytał z zawadiackim uśmieszkiem
-Eee... o niczym - burknęłam, stając z nim twarzą w twarz - Ja już pójdę..
-Nigdzie nie pójdziesz - wycedził, i gdy miał powiedzieć zadzwonił dzwonek do drzwi. Myślałam, że on mnie uratuje, w końcu może uda mi się wyjść jakimiś tylnymi drzwiami. Jak się okazało przyszedł Neymar. 
Cholera jasna.
-Ann! Niall mi mówił, że zatrzymałaś się u niego - albo on zatrzymał mnie - Więc jestem. Chciałbym z Toba porozmawiać.
   Co? Przecież ostatnio.. ugh.. nie rozumiem facetów!
-Wiesz co? My z Maroon idziemy do kina, obiecałem jej. Możesz zabrać Ann...  ale ma wrócić, przez zmrokiem - powiedział blondyn i wziął brunetkę za rękę
-Nie jesteś moją matką, by mi rozkazywać! I nie wracam tu - wykrzyczałam
-Wracasz - wysyczał, niebezpiecznie się nade mną pochylając
-Nie! Mam głęboko w dupie to, co mówisz - odwarknęłam. Jego oczy pociemniały. Podniósł dłoń, jakby chciał mnie uderzyć, skuliłam głowę, oczekując  uderzenia. Ale nic takiego się nie stało . Otworzyłam oczy i ujrzałam, że Neymar przytrzymuje dłoń Nialla, posyłając mu wrogie spojrzenie.
-Ja.. emm.. Ja przepraszam - wydusił, jakby sam zaskoczony swoją reakcją
-Może ja ją zabiorę? - odparł Neymar, biorąc mnie za rękę. Wyszarpnęłam ją.
-Nie decydujcie za mnie, nie jestem dzieckiem - powiedziałam nad wyraz spokojnie. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na Maroon, która stała pod ściana, lekko przerażona. Posłałam jej ciepły uśmiech, który odwzajemniła.
-Jesteś dzieckiem, masz 16 lat! Idziemy - Neymar, niemalże siłą wyciągnął mnie z domu niebieskookiego
-Ann, może..
-Po co tu przyszedłeś? Jeszcze wczoraj, miałeś mnie dość - przerwałam mu, przekrzywiając głowę lekko w prawo
-No.. poniosło mnie wczoraj - powiedział i spuścił głowę..Wydaje mi się, że coś ukrywa. No cóż... - Dla rekompensaty zabieram Cie na zakupy!
-O nie.. ty chyba sobie żartujesz? - otworzyłam szeroko oczy - A po za tym, po co? Ja i..
-Mieszkasz u mnie, i bez gadania. - chytry uśmiech wkradł się na jego usta - Chyba, że wolisz z Niallem...
-Nie.. - jęknęłam
-No widzisz, mieszkasz u mnie - uśmiechnął się, ukazując rząd lśniących zębów - A teraz na zakupy!
-Jak baba - westchnęłam, lecz poszłam za nim.


***

-Jak to?! - krzyknęłam, słysząc słowa Brazylijczyka
-Ann, spokojnie! Oni przyjdą tylko na chwilę - uspokaja mnie.. Albo próbuje uspokoić. Znowu jacyś jego koledzy! A ja nie chcę, jeżeli ma to się skończyć tak jak ostatnio. Pocałunkiem, i nocowaniem u tego dupka.
Właściwie, to z zakupów wróciliśmy kilka godzin temu, a teraz jestem u niego w domu i dowiaduję się, że znów zaprasza do siebie znajomych. No dobra, ma do tego prawo, ale.. ale.. ja nie chcę!
-Przyjdzie z nimi też dziewczyna, może się zaprzyjaźnicie - uśmiechnął się. Ale mi wcale nie było do śmiechu.
-Mówisz jak moja matka, kilka lat temu - powiedziałam. I nagle doznałam dziwnego uczucia. Tęsknie za nią! I to bardzo..
-Jak twoja..?
-Tak. Kilka lat temu, jak ja miałam ze dwanaście.. przyszła do nas jakaś znajoma mamy. Z córką w moim wieku. Księżniczka kurwa. A ja mam być dla niej miła! No to się pytam "Co chcesz robić?"
"Eee... wymyśl coś!" No to dobra. Proponuje grę na kompie. To nie. Na rowery, bo mam dwa. To nie! To się pytam, czy idzie ze mną na boisko, to ona zszokowana.  " No chyba cię coś boli! Ja?! Mam latać za piłką, jak te oszołomy?" No te se myślę, kurwa wpieprzę jej za te oszołomy. Ale się powstrzymałam,.. Nie śmiej się! - krzyknęłam, widząc jak Neymar ledwie stoi na nogach ze śmiechu...
-Ona jest inna. Nazywa się Sam...
-Inna? Z marsa? - uśmiecham się
-Nie.. ale, jest podobna do ciebie, tylko starsza o dwa lata.. - nagle coś mnie tknęło
-Skąd wiesz ile mam lat?!
-Emm... - spuścił głowę, - Niall mi powiedział - wymamrotał cicho. Kurwa! A jeżeli on powiedział mu także o tym gościu, co próbuje mnie zabić?! Tak, niestety nie zapomniałam o nim. Cały dzień wpychałam go na sam tył głowy, do ostatniej, zakurzonej szufladki mojego mózgu, by o nim nie myśleć. A teraz wróciło to z podwójną siłą. Znów zaczęłam się bać, znów zaczęłam się trząść.
-Ann? - wystraszony chłopak złapał mnie za rękę, którą przerażona wyszarpnęłam.
-Nie.. - jęknęłam, przeczesując włosy i poprawiając grzywkę - Idę spać- wymyśliłam szybką wymówkę, by zamknąć się w jakimś pomieszczeniu i odciąć od świata. Chociaż na chwilę.
-Ann, jest dopiero kilka minut po osiemnastej - spogląda na zegarek, a jak przeklinam się za swoją lekkomyślność...
-Eee.. ale ja jestem śpiąca... - trzymam się swojej wymówki, zakładając ręce na piersi.
-Dobra, chodź - wzdycha, na co ja przewracam oczami - Zaprowadzę Cię do pokoju
-Ok - biorę torby z zakupami i idę za nim. Prowadzi mnie do innego pokoju, ale nie sprzeciwiam się.
To pomieszczenie jest przytulne. Jest w kolorach czerwieni, na środku znajduje się jedno duże łóżko, i jest tu wielka szafa, telewizor na ścianie. Po lewej stronie jest biała pufa, a obok niej biurko w tym samym kolorze.
-Jakbyś czegoś potrzebowała, mów - uśmiecha się, na co kiwam głową. Gdy wychodzi, idę do łazienki. Biorę orzeźwiający prysznic, chcąc pozbyć się wszelkich emocji. Ale to nie działa... Ugh.. Ubrana w wielki podkoszulek, który kupiłam jako pidżamę, wróciłam do pokoju. Wdrapałam się na łóżko, i gdy zamknęłam oczy i przykryłam się puchową kołdrą, do moich nozdrzy dotarł ten charakterystyczny zapach. Perfum.
Czyli to pokój Neymara?! Jezu.. nie mogłam spać w tym co kiedyś?! Po mimo wczesnej godziny, usnęłam. Ale co się dziwić, w poprzednią noc prawie nie spałam.


***

Ktoś leży obok mnie, i nuci piosenkę. Tym kimś jest Neymar. Obejmuje mnie w pasie, i nuci dalej. Ok, nie ma talentu do śpiewania. Jest świetnym piłkarzem, ale piosenkarzem już nie. 


"...Tonight I will love, love you to night
Give me everything tonight
For all we know we might not get tomorrow
Let's do it tonight



Don’t care what they say
Or what girls they play
Nothing is enough
'Till I handle love (Let's do it tonight)
I want you tonight, I want you to stay
I want you tonight

Grab somebody sexy tell ‘em hey
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight



Get busy tonight
'Cause tomorrow I'm off to do
I'd rather perform for a princess
But tonight I can make you my queen
And make love to you endless
This is insane, the way the name growin’, money keep flowin’
Hustlers move in silence, so I’m tip-toeing, to keep glowing
I gotta locked up like Lindsay Lohan..."


Zaraz... Co?! 



***

Przepraszam, że tak późno i taki krótki i nudny.. ugh.. szkoła się zaczęła, a ja już mam ochotę iść się utopić ;_; 

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY! 



poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 10

-Nie wierzę Ci.
-Uwierz. Przy mnie nic Ci nie grozi - powiedział ciepłym głosem, zmniejszając dzielącą nas odległość. No tak, przecież on się nigdy nie zmieni! A ja durna przez kilka sekund uwierzyłam! Pocałował mnie, przenosząc swoje dłonie na moje biodra. Podniósł mnie do pozycji stojącej, i oparł o ścianę. Przerwał pocałunek, tylko po to, aby zjechać z pocałunkami niżej. Po szyję.
-N..nie... - wymamrotałam, próbując go odepchnąć
-Nie podoba się? - odsunął się na dwa kroki do tyłu i zrobił minę zbitego psa
-Nie! - warknęłam
-A innym się podobało.. - jęknął spuszczając głowę, lecz wzrok nadal miał utkwiony we mnie
-Jeśli masz zamiar wzbudzić zazdrość tym twoim mamrotaniem o innych dziewczynach, to sobie daruj - utkwiłam w nim świdrujące spojrzenie - Nie jestem tanią dziwką. 
-Ale ja...
-Nie tłumacz się! - przerwałam mu  - Bo tłumaczenia mam głęboko w dupie, tak samo jak i ciebie!
-Nie podnoś głosu księżniczko - burknął - bo cię gardełko rozboli - podszedł do łóżka. Położył się na nim, i jak gdyby nigdy nic, przykrył się kołdrą, zgasił lampkę i poszedł spać. 
   Ja nadal oparta o ścianę, i nie przyzwyczajona do ciemności w pokoju, zjechałam po niej i zakryłam twarz dłońmi. Moje życie jest bez sensu.. no bo niby co? Mam 16 lat, i już czyha na mnie śmierć. Nie mogę na razie wyjść z domu tego wariata. Przecież ja nie wiem co on może mi w nocy zrobić! Jest nieobliczalny! A ja jestem tylko dzieckiem...
   Objęłam rękoma nogi, i próbowałam zasnąć. Długo mi to nie zajęło, byłam bardzo zmęczona. Ugh, to był długi dzień...


Nieproszone promienie słońca chciały mnie obudzić. Niestety, udało im się to. Mozolnie uniosłam powieki, lecz gdy ujrzałam gdzie się znajduję, przetarłam oczy. Zajebie dziada.
   Leżałam na nim. Tak, na nim! A on głupi przyglądał mi się, uśmiechając głupkowato. Przekręciłam się i wylądowałam na łóżku obok niego. A tymi promieniami były promienie odbijające się od lustra, które było "ścianą" przy której było łóżko. Spojrzałam na swoje odbicie, podnosząc się do pozycji siedzącej. 
-Jak się spało? - chciało mi się śmiać z jego głupoty. Ja już nie mam do niego sił. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. O nie... 
Teraz to chciało mi się płakać, i drzeć jednocześnie. Nie miałam na sobie tego podkoszulka co wczoraj.. właściwie to miałam tylko bieliznę. Szybko złapałam pościel i zakryłam się, wzrokiem szukając tej bluzki. Leżała jakieś dwa metry od łóżka.
-Podaj mi to i się nie odzywaj! - powiedziałam w miarę spokojnie. W miarę, gdyż miałam ochotę mu oczy wydrapać. I zrobię to kiedyś, jeżeli nie zacznie zachowywać się normalnie. 
Po szybki naciągnięciu na siebie podkoszulka Nialla, zeszłam na dół by przebrać się w swoje rzeczy.
Przebrana i odświeżona wyszłam z łazienki. Nagle usłyszałam huk tuczonego szkła. Mając nadzieję, że Niall sobie coś zrobił. Nie nie jestem samolubna, po prostu mam nadzieję...  Ruszyłam w stronę kuchni. Jak się okazało spadła tylko szklanka. I nic mu się nie stało.

-Posprzątam... - usłyszałam kobiecy głos z tyło. Natychmiast się odwróciłam i ujrzałam dziewczynę. Starszą ode mnie o jakieś dwa lata. Wyraźnie była wystraszona. Na początku sądziłam, że jest sprzątaczką, dlatego chciała posprzątać, ale okazało się że nie..
-Maroon kochanie - blondyn wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny. Gdy podeszła, pocałował ją. Ale.. ale ona wydawała się być przestraszona i niezbyt chętna co do pocałunku. Gdy Niall powiedział, że jest głodny, od razu zabrała się za śniadanie i sprzątanie odłamków szkła. Niebieskooki poszedł do salonu oglądać telewizję. Uklękłam przy brunetce i jej pomogłam. 
-Dlaczego to robisz? - zapytałam szeptem. Przerażona spojrzała w stronę salonu.
-Boję się go. - odszepnęła 
-A.. Ale przecież...
-Nie wiesz do czego jest zdolny - wyszeptała gorączkowo i posprzątała całe szkoło. 
     W tym momencie do kuchni wszedł Niall...



~&~
Boże, przepraszam was! Za to że krótki, i tak długo musieliście czekać. Ale muszę ogłosić, że następny rozdział pojawi się najprawdopodobniej dopiero na początku września, gdyż chcę skorzystać z okstatniego tygodnia wakacji. W tamtym tygodniu byłam u cioci... niby był internet i czas wolny, ale większość czasu spędzałam na boisku grając w piłkę i jakoś tak wyszło. Poza tym tak wolny komputer to chyba przed II wojną światowa mieli... 

Prośba:
Taka znajoma mojej mamy prowadzi "koło gospodyń wiejskich" (wiem durna nazwa) i należy tam kilka osób. Ja osobiście nie bo to tylko dla dorosłych, ale jest jakiś klub dla dzieci.. no ale mówiąc prosto, czasami im pomagam w przygotowaniach.

Więc mam do was prośbę. Lajknie ktoś ich stronkę na fb? (głupio mi o to prosić.. -.-)
Ale One chcą rozgłosić naszą miejscowość (jakby podpalenia nie wystarczyły -.-) , i się cieszą z każdego like'a więc prooszę ^^

(Nie, nie znajdziecie tam moich zdjęć, chyba że wstawiły by je bez mojej wiedzy...)

https://www.facebook.com/pages/Ko%C5%82o-Gospody%C5%84-W%C4%99gl%C3%B3wka-I-Zesp%C3%B3%C5%82-Mali-W%C4%99glowianie/338019536332696?fref=ts

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 9

Całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Ta cisza była uciążliwa, i coraz bardziej mnie denerwowała.
-Może coś powiesz? - burknęłam w końcu, patrząc w okno - Skoro mnie zmusiłeś bym jechała z tobą.
-Nie. To ty będziesz mówić - odpowiedział chłodno. O wściekły Horan wrócił. - Będziesz odpowiadać na moje pytania.
-Nie będę na nic odpowiadać - warknęłam, żałując że przedtem się odezwałam.
-Będziesz. Nie masz wyboru - burknął. W zasadzie ma rację. Bo co, zrobię. Przez drzwi w jadącym samochodzie wyskoczę? Po co się odzywałam. Ugh! - Ile masz lat?
-Gówno Cię to obchodzi - odparłam chłodno
-Nie takim tonem, bo pożałujesz - warknął, przejeżdżając wzrokiem po moim ciele. Poczułam się niekomfortowo. Nie podoba mi się to, jak na mnie patrzy. - Powtarzam. Ile masz lat?
-Szesnaście - rzuciłam, głośno przełykając ślinę
-Tylko? - jego zaskoczony ton, wskazywał, iż nie był przygotowany na taką odpowiedź - W sumie to dobrze... - poruszył brwiami, co nie powiem wyglądał zabawnie. Ale późniejsze słowa zmieniły to. - Lubię takie nie ruszane...
-Jesteś obleśny! - bąknęłam, przysuwając się bliżej drzwi, a dalej od niego.
-Dobra. Skąd jesteś? 
-Z takiego pięknego świata. Takiego cudownego...
-A czemu pięknego i cudownego, co? - zaciekawił się
-Bo Ciebie w nim nie było - jego mina trochę zrzedła. No cóż, prawda boli.
- Ok, jesteśmy - powiedział przez zaciśnięte zęby, zatrzymując się obok dużego domu. - Wysiadaj.
    Gdy weszliśmy do środka, zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo chce mi się spać. Ziewnęłam, zakrywając usta dłonią. Niall nagle wybiegł na górę, lecz po chwili wrócił i wręczył mi podkoszulek.
-Tam jest łazienka - wskazał na drzwi po lewej - masz tam ręcznik i resztę rzeczy
-No.. - nie będę mu dziękować. Nie jestem tu z własnej woli. A tym bardziej nie podobało mi się to, iż zamknął drzwi na klucz. Gdy byłam gotowa, wyszłam z łazienki. Nie podobało mi się też to, że dał mi podkoszulek który ledwie zakrywał mi tyłek. Ma większe, na pewno.
-Już? No to idziemy spać - uśmiechnął się, wskazując mi schody do góry. O nie, nie jestem idiotką. Zostaje tu.
-Ja śpię na kanapie - warknęłam, kierując się w stronę wcześniej wymienionego przedmiotu - I ja nie chcę być uprzejma, chcę być jak najdalej od Ciebie - Boże, po co ja to powiedziałam...
-O nie - warknął, a jego oczy niebezpiecznie pociemniały. Nie lubię kiedy robi się wredny, robi się inny, a ja się go boję.. Nie słuchając go, położyłam się na kanapie, i zamknęłam oczy. może mnie zostawi. Jak to bywa. Matka nadzieją głupich.
    Blondyn bez ostrzeżenia, wziął mnie na ręce, i przewiesił sobie przez ramię. Pomimo moich sprzeciwów, zaczął iść do góry.
-Postaw mnie - krzyknęłam zdenerwowana
-Nie - zaśmiał się. Ten człowiek jest niemożliwy! Ma zmienne nastroje jak baba w ciąży.
    Postawił mnie dopiero w jakimś pokoju, jak się okazało była to sypialnia. O fuck.
-Co masz taką przerażoną minę? - uśmiechnął się zalotnie - Nie przelecę Cię dziś, nie martw się
-Spieprzaj - warknęłam
-Nie. Takim. Tonem - wycedził, niebezpiecznie się do mnie zbliżając - połóż się - wskazał na łóżko, gdy sam zaczął zdejmować z siebie ubrania. Nie chciałam na to patrzeć, więc odwróciłam się tyłem. Zaśmiał się, widząc co robię - Wstydzisz się?  - kolejny śmiech. Nagle poczułam jego zimne dłonie na moich biodrach. Odskoczyłam jak oparzona.
Kolejny śmiech
-Nie bój się - powiedział, mocno łapiąc mnie za dłonie. Przyciągnął mnie do siebie, tak że stykaliśmy się ciałami. Bałam się, coraz bardziej - Nie bój się - szepnął, a moją twarz owinął jego słodki oddech.
Nagle zapikał mój telefon, który był na półce. Przerażona odskoczyłam, i upadłam. Za chwilę się jednak podniosłam, i sprawdziłam wyświetlacz.



"Powiedz temu kochasiowi, w blond włoskach,
że tylko ja mam prawo Cię tak dotykać.
Niedługo sama się przekonasz,
zobaczysz jak będzie Ci dobrze" 


Właśnie zrobiło mi się nie dobrze, on mnie obserwuje. Nawet tu. Ja pierdole, przyleciał.
Zaczęłam się trząść, i usiadłam przy łóżku. Nie.. nie to nie możliwe, a myślałam, że będę bezpieczna.
-Hej, mała co jest?
-Nie jestem mała - wycedziłam. Trzęsłam się coraz bardziej. Boję się, on mnie przecież zabije ...
   Nagle Niall wyrwał moją komórkę, i przeczytał sms. Jego twarz momentalnie stężała, a oczy pociemniały. Zdenerwował się.
-Kto to? - wycedził. Nie miałam zamiaru odpowiadać, ale mój język działał przeciw mnie.
-Morderca
-Jak to kurwa morderca?! - wrzasnął - I ty nic nie mówisz?! No do cholery jasnej!
-Nie martw się, idę już - bąknęłam, podnosząc się z ziemi. Ruszyłam w stronę drzwi, ale zagrodził mi je.
-Gdzie ty idziesz?
-Jak najdalej stąd. On szuka mnie, nie ciebie - powiedziałam spokojnie
-Nigdzie nie idziesz - warknął, biorąc mnie na ręce. - Śpisz u mnie.  Ze mną.
      Położył mnie na łóżku, a po chwili legł obok mnie. Objął mnie w pasie, i przycisnął do siebie. W jego ramionach czułam się w miarę bezpiecznie. W miarę. Nagle wstał i zasłonił wszystkie rolety, jakie były w pomieszczeniu. Wrócił na łóżko, i chciał mnie przytulić.
Odsunęłam się.
-Ann.. - jęknął, wyciągając dłoń w moją stronę
-Nie.. nie chcę - bąknęłam, naciągając na siebie kołdrę
-Ann.. - powtórzył, robiąc słodkie oczka. Szczerze? Wyglądał ... idiotycznie.
-Nie. Zostaw mnie! 
-Nie to nie - powiedział, odwracając się do mnie tyłem. Naciągnął na siebie kołdrę, jednocześnie ściągając ją ze mnie. 
Nie mam zamiaru się z nim szarpać, ani go o nią prosić. Zwinęłam się w kłębek i próbowałam zasnąć. Co prawda, było mi zimno, lecz byłam na tyle zmęczona, że usnęłam.

***
Obudziło mnie to, że ktoś mnie przenosił. Przerażona otworzyłam oczy, i okazało się że Niall przytula mnie do siebie, i okrywa kołdrą. No kurwa jaki troskliwy.
-Zostaw mnie - burknęłam, próbując się wyrwać. Przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie. Byłoby lepiej gdyby ubrał koszulkę...
-Nie, widziałem że trzęsłaś się z zimna - powiedział spokojnie, i obrócił mnie tak,że stykaliśmy się nosami.
-Ale..
-Nie ma ale - przerwał mi - chyba się mnie nie boisz, co? - zaśmiał się. Ale nie tak jak wcześniej... tylko tak normalnie...
-Nie boję - powiedziałam, starając się jakoś od niego oddalić. Skłamałam. Boje się go, gdy zaczyna się denerwować. Wtedy jest niebezpieczny, i nie wiem czy on zdaje sobie z tego sprawę... 
  Dźwięk esemesa. Miałam sięgnąć po komórkę, lecz wyprzedził mnie Niall.
-Ugh, oddaj mi telefon - warknęłam 
-N..Nie - za jąkał się, patrząc na wiadomość - Zabije skurwysyna - warknął, po przeczytaniu
Wyrwałam mu telefon, i spojrzałam na kolejną wiadomość od zastrzeżonego numeru.


"Skarbie przygotuj się!
Przyłożę Ci nóż do gardła,
będziesz cicho,
Powoli, na twoich oczach zabiję blondyna,
I Ciebie również, 
najpierw kalecząc.
Bo jesteś nieposłuszna"


Zacisnęłam mocno powieki. Spazmatycznie oddychałam, i gdy Niall do mnie podszedł i wziął na ręce stwierdziłam, że mam to w dupie. I tak umrę, niech robi co chce 
-Cii.. nic Ci się nie stanie - o jaka zmiana, na delikatnego - Nie pozwolę by Ci się coś stało....
-Nie wierzę Ci. 










~&~

Bardzo dziękuję wszystkim, za poprzednie komentarze! C:
Rozdział jest.. dłuższy? Mam nadzieję :)

Ja wiem, że rok szkolny się zacznie.. i od lekarza zależy jak często będą rozdziały.. dosłownie :)
Ahh.. i zapraszam do zakładki: Pytania do bohaterów




środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 8

-Nienawidzę Cię! - krzyknęłam do niego, wyrywając się z jego silnych ramion. Nie udało mi się to, na dodatek Niall zakrył mi usta dłonią. 
-Z tego co mi wiadomo... - zaczął, nie zwracając uwagi na moją bezsensowną szarpaninę - ..Jesteś wolna, więc witaj moja nowa dziewczyno. A jak zapewne wiesz, dziewczyna i chłopak...
-Mam chłopaka - udało mi się warknąć. To było kłamstwo, ale co mogłam w tej chwili zrobić? On jest nienormalny i zboczony....
-Serio? - zaskoczony puścił mnie, cofając się o krok - Ja mu wpierdole, to już nie będziesz miała.
-Ale to twój przyjaciel - powiedziałam cicho. 

To się kurwa wkopałam. 

-Ciekawe jaki - przyjrzał mi się z przymrużonych powiek - Nie wierzę Ci - dodał po chwili
-A..a..Ale to prawda - jęknęłam
-Moi przyjaciele są na zewnątrz - powiedział powoli, uśmiechając się chytrze - cofnął się kilka kroków, wskazując na drzwi. Niepewnie ruszyłam w ich stronę, gdy miałam złapać za klamkę, zatrzymał mnie.
-Jeśli kłamiesz, pożałujesz - szepnął, i klepnął mnie w tyłek
-Spierdalaj - warknęłam i za nim zdążył zareagować wybiegłam z domu. Zrobił to samo, tuż za mną. No i co ja mam zrobić?! Przecież... o fuck. A jeśli on mnie... 
    Wpadłam na pewien pomysł. Sorry Neymar...
Szybko podbiegłam do Brazylijczyka, który razem z innymi siedział na ławce obok domu. Ruchem ręki poprosiłam go by wstał, gdy już to uczynił, przybliżyłam twarz do jego pliczka. 
Niall nadal stal za mną, i uważnie nam się przyglądał.
-Pocałuj mnie - szepnęłam cicho, głosem nie przyjmującym oporu. Nie sądziłam, że to zrobi. Była przekonana, że będzie się wykręcał, albo coś.. a..a..aaa On mnie po postu pocałował. 
Robił to inaczej niż Niall, tak... delikatnie.
Dłonie przeniósł na biodra, i przyciągnął mnie bliżej siebie.
Nasze ciała stykały się ze sobą, a ja nie umiałam przerwać tego pocałunku. Lecz... może nie chciałam?
  Przeniosłam dłonie na jego klatkę piersiową, i mocno ścisnęłam jego podkoszulek, ciągnąc go w swoją stronę. Neymar pochylił się, napierając jeszcze bardzie na moje usta, które teraz układały się w uśmiechu. Jego również, czułam to mimo pocałunku. 
    Nagle ocknęłam się, i zakończyłam to jak najdelikatniej umiałam.
By Niall się nie zorientował. Ale Neymar się wygada. Ja pierniczę...
-Cicho bądź. I chodź - szepnęłam, szybko ciągnąć go za sobą. Z tyłu słyszałam tylko gwizdy i sarkastyczny ton Zayna.
-Tak, nie ma to jak wredna laska całująca się z naszym panem tatusiem
-Ach zamknij się - warknął zdenerwowany Niall
-Ejj, a my się już zbieramy! - krzyknął lokaty - Do zobaczenia ...

***
-Musiałam, zrozum - złapałam się za głowę, opierając o ścianę w kuchni
-Ale sama chciałaś - powiedział, coraz bardziej się denerwując 
-Bo Niall jest nieobliczalny! Nie rozumiesz mnie... - przetarłam oczy, gdyż było już bardzo późno, i chciało mi się spać 
-To mogłaś mnie o to nie prosić! - warknął
-No prosiłam - odparłam chłodno - powiedziałam tylko "pocałuj mnie" a to nie prośba. Przepraszam Cię, a teraz jeśli pozwolisz, idę. Nie chcę tu zostać, a raczej ty też nie chcesz bym została
-Ann... nie pozwalam...
-To było pytanie retorycznie. Cześć, i dobranoc... - wyszłam z kuchni, kierując się w stronę drzwi. Nie zatrzymywał mnie, wiedział, że to nic nie da. Już po chwili byłam na dworze. Był środek nocy, i było bardzo zimno. No cóż, mogłam się tego spodziewać ...
-A jednak. Okłamałaś mnie.. no cóż, z tego co widzę, nie masz gdzie spać... a ja mogę Ci zapewnić nocleg - rozległ się lekko ochrypły głos Nialla tuż za mną. Zadrżałam lekko. - Pomogę swojej dziewczynie - dał duży nacisk na drugie słowo. Swojej...
-Nie chcę twojej pomocy - bąknęłam, czując jak blondyn obejmuje mnie ramieniem - I nie jestem twoją dziewczyną 
-Jesteś, bo ja tego chcę. Po za tym, nie masz gdzie spać, przez tę akcję przedtem, więc zapraszam - dłonią wskazał na swój samochód, do którego chcąc nie chcąc wsiadłam. Zapięłam pasy, bo nie chcę zginąć pod kołami ciężarówki, a ja nie wiem jak ten kretyn prowadzi...
-Nie martw się, przeżyjesz - powiedział weselej. Delikatnie i z uczuciem pocałował mnie w usta.
 Ten człowiek jest psychopatą.
Kretynem.
Jest popierdolony i zboczony...
I bipolarny... zdecydowanie!

~&~
Ahh! Sknociłam! -.-

Rozdział dedykuję: Ada. MłaPi i Patrycji z anonima :)
Ada. MłaPi Obiecuję Ci, że od teraz ( ten rozdział się nie liczy ^^) od teraz rozdziały postaram się pisać dłuższe...
Dziękuję za poprzednie komentarze, i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie podobna ilość :)
A co do ankiety... 3 osoby na 5 zagłosowało, że nie komentuje... a może tak wyjątek dla tego rozdziału? Co? C:

Poproszę o jeden komentarz od każdego kto czyta, a więcej was zanudzać nie będę, a  rozdziały będą dłuższe... C:
Pozdrawiam, i... i nie wie co napisać... coż mam lekką głupawkę, więc to co jest tu wyżej napisane, może być doooość chaotyczne...

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 7

-Boję się - szepnęłam jeszcze raz, czując jak Brazylijczyk podnosi mnie z zimnej ziemi na której spędziłam kilka godzin. Wziął mnie na ręce, kierując się w nieznanym mi kierunku. Zacisnęłam mocno powieki, chcąc powstrzymać kolejne napływające łzy. 
Nie mam pojęcia ile czasu spędziłam w jego ramionach, ale usłyszałam jeszcze zduszony szept blondyna który była u Neymara w domu, i usnęłam. Lecz na nim usnęłam, zdałam sobie sprawę z tego, iż zrobiłam najgorszą rzecz z możliwych.
  
Ukazałam słabość przy innych...

     Obudziłam się w tym samym pokoju co wczoraj, lecz tym razem byłam w swoich ubraniach. Wiedziałam już gdzie są drzwi , a gdzie okno... Właśnie, okno. Nie wie która godzina, lecz jest jeszcze ciemno. Nie mogę tu zostać, nie mogę. Szybko, a zarazem cicho otworzyłam je i weszłam na parapet. Przecież tu nie jest tak wysoko... Usiadłam na nim, i złapałam się go ja najmocniej umiałam. Puściłam się, lecz nadal trzymałam się na rękach. Więc teraz wisiałam przy oknie.. no świetnie. 
     Odeszła mi chęć na skakanie. Co ja sobie kurwa myślałam?! Ja superman jestem?! 
-Ann, schodź stamtąd - słysząc ten głos, przerażona i zarazem zaskoczona puściłam się. Wylądowałam na.. kimś.
-Ooo.. a ja myślałam, że Ona na mnie leci a nie na Ciebie - dobiegł mnie głos księżniczki z tyłu. Dopiero teraz przyjrzałam się osobie na której leżałam,  był to blondyn który wczoraj coś mówił. 
   Teraz zrobił minę ważniak, a zaraz potem uśmiechnął się szyderczo.
-Złaź ze mnie 
-Już, nie moja wina... a co wy tu robicie?! - zdałam sobie sprawę z tego, że to nie jest normalnie, by o tej godzinie tu siedzieć..
-Neymar poprosił byśmy pilnowali Ciebie z pola, a on będzie w domu ..
-Kurwa - jęknęłam wiedząc, że teraz nie mam szans na ucieczkę.
Nagle poczułam czyjeś ręce na biodrach, i w jednej chwili znalazłam się na ziemi.
-Pozwoliłam Ci mnie dotykać? - warknęłam w stronę chłopaka w lokach, który podniósł mnie do pozycji stojącej
-No nie, ale On by się udusił - głową wskazał na blondyna, który nadal leżąc oddychał ciężko, wspierając się na rękach. Widząc go, zaczęłam się śmiać, co chyba nie było najlepszym pomysłem... Chłopak szybko wstał i niebezpiecznie zbliżył się w moją stronę.
-Nie próbuj uciekać - spojrzałam w jego oczy. 
     Niebieskie jak ocean. Tak jak ocean niebezpiecznie, tak jak ocean piękne...
Myślicie, że go posłucham? O nie.. puściłam się biegiem na około domu, co nie było łatwe gdyż była noc, i było ciemno. 
-Przecież to normalne - wydyszałam biegnąc dalej, i nie oglądając się za siebie - Biegać po nocy koło domu!
-Ann! Co wy tu..? - minęłam się Neymarem który był dość zaskoczony naszym zachowaniem.. No cóż ta blond oferma zaczęła...
-No Niall! Takiej słabej dziewczyny nie pokonasz? - Zakpił Mulat, przyglądając mi się krytycznie. 
  Słabej? Ja mu kurwa dam słabej... Gdy byłam przy nim, całkiem nie chcący na niego wpadłam. Przewrócił się, wrzeszcząc coś o kretynkach...
-Ups.. przepraszam księżniczko! - zdążyłam jeszcze krzyknąć za nim ktoś mocno ścisnął mnie za ramiona i przycisnął do siebie.
Zabolało.

-Nialler! Krzywdę jej zrobisz - wrzasnął Brazylijczyk, podchodząc do nas
-Nie zrobię - powiedział twardo. Nie podobał mi się jego ton, i głos.. - Trzeba było mnie denerwować - szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszły ciarki. Ja.. Ja się go boję? - Idziemy do domu... wy możecie tu na razie zostać - uśmiechnął się do reszty, pchając mnie w stronę drzwi wejściowych. Gdy byłam już w środku, zamknął drzwi na klucz, i spojrzał na mnie wyczekująco. Wpatrywał się w moją twarz, jakby chciał czegoś odszukać. Nie pokażę mu, że się boję. Nie dostanie tej satysfakcji.
-Wypuść mnie 
-Nie... najpierw zapłacisz, za śmianie się ze mnie - odpowiedział robiąc krok do przodu. Natomiast ja zrobiłam krok do tyłu. 
-Wiesz.. jakoś tak wyszło, że nie mam pieniędzy przy sobie... - zakpiłam patrząc mu prosto w oczy, co nie było łatwe...
-Zapłacisz inaczej - dwoma krokami pokonał odległość między nami, jednocześnie przyciskając mnie do ściany. Co ja mu kurwa takiego zrobiłam?!
-Puść mnie - szarpnęłam się, lecz nie dało to żadnego rezultatu. Był silniejszy, o wiele silniejszy... 

-Chciałbym, ale nie mogę - wyszeptał i przybliżył swoje usta do moich. Nie chcę tego... Ale stało się. Pocałował mnie, i nie był to romantyczny pocałunek, lecz brutalny... Odebrany siłą..
-Nienawidzę Cię!


Jeśli myślisz że pokonasz mnie
To jesteś w błędzie
Nim zrobisz coś ostrzegam cię
Niełatwo będzie
Ale skoro tego bardzo chcesz
Próbuj bracie lecz się strzeż

Złaź ze mnie no już
I drogą swą idź
Nie ruszaj mnie bo
Swobodnie chcę żyć
No wynoś się precz
Lub pokaż w końcu coś
Bo ja już tego mam naprawdę dość
Złaź ze mnie no już

To tylko jest taka gra
My w nią gramy
Lecz bardzo małą szansę w niej masz
Jej wynik znamy
Ale skoro tego bardzo chcesz
Próbuj bracie lecz się strzeż

Złaź ze mnie no już
I drogą swą idź
Nie ruszaj mnie bo
Swobodnie chcę żyć
No wynoś się precz
Lub pokaż w końcu coś
Dostałeś nieźle chłopie dzisiaj w kość
Złaź ze mnie no już

Złaź ze mnie no już
No złaź
No już no już no już...

Złaź ze mnie no już


~&~
Nie zabijecie mnie, że taki krótki? ^^
Bo gdyby miał być dłuższy, to byście na niego poczekali... hmm... no długo :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)

Chociaż tą piosenką zawaliłam... no mówi się trudno.  W prawym górnym rogu, jest ankieta, głosujcie C:

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 6

-Ann, coś się stało? - dobiegł mnie głos, jak przez mgłę. Potrząsnęłam głową, szybko chowając telefon to torebki.

Skąd on ma mój numer?!

-Nie, wszystko w porządku - próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi to nie wyszło.. - Zamyśliłam się tylko...

-Uuu.. a ja nawet wiem o kim myślałaś - zajebie go kurwa. Zajebie! Ja tu się boję o swoje życie, a ten... ugh! - Myślałaś o mnie, o Zaynie Maliku!
-Dokładnie słonko, myślałam o królewnie śnieżce - odparłam sarkastycznie, opierając głowę o szybę samochodu.  
    Boję się, na prawdę się boję. 
Po piętnastu minutach byliśmy przed domem Neymara. Nie wiem o czym rozmawiali, wyłączyłam się. Myślami byłam daleko stąd..
   Zdziwiłam się trochę, gdy przed domem nie było żadnych samochodów i ludzi. Podobno miała być impreza... Źle mi się to kojarzy. Oj, bardzo źle.
    Królewna śnieżka, blondyn i chłopak z lokami, który do mnie do tej pory się nie odezwał ( I Bogu dzięki za to), weszli do mieszkania Neymara, jak do swojego. Rozłożyli się na kanapie włączając telewizor. Brazylijczyk wyciągnął z lodówki jakieś napoje, z szafki ciastka i postawił na stoliku obok kanapy na której siedzieli goście...
-To ja sobie już pójdę - powiedziałam, ściągając z siebie bluzkę Neymara - Dzięki za wszystko. Naprawdę, wiele to dla mnie znaczy..
-Uuu... nasza złośnica dziękuje...
-Zamknij się! Nic o mnie nie wiesz! Nie wiesz, że musiałam ciek... Nienawidzę Cię! - krzyknęłam w stronę Mulata, niebezpiecznie się do niego zbliżając - Nienawidzę - syknęłam prosto w twarz. Reszta przyglądała się nam, i nie byli w stanie mnie zatrzymać. 
Wybiegłam, po prostu wybiegłam z jego domu...
            Siedzę sama w lesie w parku. Tak... jestem łatwym celem, ale ma to gdzieś. Minęły dwa dni, dwa zasrane dni a ja.. a ja mam już dość. Nie jestem w stanie wytrzymać. Nie jestem w stanie sobie poradzić.

Po moim policzku spłynęła samotna łza. Jedna od bardzo wielu lat...




Dla mnie proszę graj
Graj na trąbce tej
I choć płynie czas
Nie wyrzuć mnie z pamięci swej
Już nie mogę biec
I w bezruchu trwam
Nie zostało nic
Puste serce mam

Bo żołnierzem jestem rannym
I nie walczę już
Nie wiele tak dziś chcę
Weźcie mnie stąd
Lub tu zostawcie mnie

Dla mnie proszę graj
Nie mam siły dość
Żadną ze znanych dróg
Nie można nigdzie dojść
Wiem że bez światła
Będę stale tak potykał się
Padnę tu by
I już zostać bez sił

Lecz słyszę że
Woła ktoś z oddali
Kilka prostych słów: nie przestań sobą być
Gdy zagubisz się
Opuści cię odwaga
Siły w sobie zbierz
Nie przestań sobą być

Tyś żołnierzem jest
Co o wolność walczy
O wolności śnisz


A to jest warte krwi



I znów te dłonie na ramionach,
Ta samo osoba,
Ta której zaufam
-Boję się


~&~
Dziękuje wszystkim za komentarze :)
Baaardzo dziękuję :)
Kolejny taki krótki, więc od razu przepraszam... jakoś tak wychodzą..

Piosenki które dodaję, są z bajek... I One są naprawdę świetne... do tej pory.. :)
I przepraszam, że tak mało One Direction, ale mam zamiar ich "włączać" tak powoli ^^

I jak wam się podoba wygląd? Na razie takie, bo chciałabym zamówić szablon na Zaczarowanych, ale nie jestem pewna co do tego... :)


wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 4

   -Nie, spierdalaj - burknęłam w stronę Mulata, proszącego mnie o numer telefonu. Tego samego, który był na meczu. A właśnie, mecz się skończył.. remisem.
-Czemu? Wiem przecież, że Ci się podobam. Dlatego byłaś w loży honorowej. Trąbili o tym w telewizji, i dlatego tam byłaś. Nie jedna dziewczyna, chciała by być na twoim miejscu.
-Serio? To se kurwa idź to tej "każdej"- zakreśliłam cudzysłów w powietrzu - I od nich bierz numerki, ja mam Cię centralnie gdzieś.
   Odwróciłam się napięcie i szubko ruszyłam z pod stadionu w stronę parku. Nie mogę przecież zostać u Neymara! Tylko będę musiała mu podkoszulek oddać... no cóż... Wbiegłam na polankę w parku, usiadłam na jednej z ławek. Moją torbę podręczną miałam przy sobie cały czas. Neymar oddał mi ją już w domu. Wyciągnęłam komórkę, by sprawdzić godzinę... Osiemnasta.. Ten dzień mogę zaliczyć do udanych, choć brakuje mi mamy. Schowałam telefon. 
   Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że już jej nie zobaczę... Czy nigdy? Nie wiem, nie chcę narażać jej na niebezpieczeństwo...
         Nagle poczułam czyjeś dłonie, położone na moich ramionach. Przerażona wydałam z siebie typowo dziewczęcy pisk. Sparaliżowana strachem, nie byłam w stanie się nawet odwrócić by sprawdzić kto to. Lecz obawiałam się najgorszego.. przyleciał z Polski... By mnie zabić
-Ann?! - Kurwa mać. To Neymar jest. Do cholery jasnej! Ja mam ochotę go zabić! Żeby mnie tak straszyć? No zjebało go?! - Nie bój się, to tylko ja - odwróciłam się i ujrzałam Brazylijczyka który lekko przestraszony wpatrywał się w moją osobę
-Ja.. ja zawału przez ciebie kiedyś dostanę! -powiedziałam z nutą wyrzutu w głosie
-Przepraszam, ale Zayn powiedział, że tu pobiegłaś, a ja chciałem, żebyś wróciła do domu..
-Ja nie mam już domu - wystrzeliłam, za nim zdążyłam ugryźć się w język. Jakoś nie interesowało mnie kim jest ten Zejn...
     Chłopak był bardzo zaskoczony, lecz po chwili na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech. Ta.. teraz żałuję swoich słów...
-Przecież możesz mieszkać u mnie.. - zaczął
-Nie, nie mogę mieszkać u Ciebie - powiedziałam szybko. O nie. Po pierwsze nie znam go. Po drugie nie mam pieniędzy, a po trzecie nie mam zamiaru narażać jeszcze jego.. Jeżeli zamiast Niego, za mną stał by morderca..?
-Nie po dobroci, to siłą - jęknął, przechodząc obok ławki, i stając na przeciw mnie. Złapał mnie mocno za dłonie, przyciągając do siebie. Przerzucił mnie, sobie przez ramię i żwawo ruszył przez siebie. Na początku była tak zaskoczona, że nie sprzeciwiałam się, lecz po chwili zaczęłam na niego kląć i się wyrywać... to nic nie dało.
   Po chwili Neymar stał obok samochodu, którym tu przyjechaliśmy. Otworzył drzwi i po mimo moich protestów wsadził mnie do środka. Na przednim siedzeniu.
    Z tyłu usłyszałam chichot jakiś chłopaków, gdy się odwróciłam, miałam ochotę zabić Brazylijczyka, który właśnie odpalał samochód z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Witaj piękna - usłyszałam ochrypnięty szept tuż za swoim uchem
-Weź się kurwa ode mnie odpierdol - warknęłam, nie odwracają głowy w stronę Mulata. Skąd wiem, że to on? Tylko jego głos mnie tak wkurwia. 
-Uuu.. Malik, widzę, że se zadziorną znalazłeś - odezwał się jakiś blondyn, którego już nie lubię
-Zamknąć się - warknęłam - wszyscy.
-To mój samochód - odezwał się prowadzący samochód - I tylko ja mam tu prawo komukolwiek rozkazywać - uśmiechnął się szeroko - Zamknąć się. Wszyscy.
        Strzeliłam face- plama, przyglądając mu się z nad przymrużonych powiek.
-Nie papuguj mnie - bąknęłam 
-Dobrze, kochanie nie bę...
-Zamknij się Zajn! - krzyknęłam zdenerwowana - Bo Ci kiedyś przyjebie w te piękną buźkę! 
-Mam piękną buźkę? - uniósł wysoko brwi - I jestem Zayn, a nie Zajn...
-Możesz być i królewna śnieżka, ale zamknij japę - powiedziałam znudzona. Zastanawiała mnie jedna rzecz, mianowicie.. dlaczego oni jadą z nami..? 
-Ann.. wiesz... hmm.. no nie wiedziałem, że będziesz się tak dogadywać z chłopakami.. tak to bym tej imprezy nie organizował - On mi w myślach czyta?!  
-No... Ja nie muszę na niej być - uśmiechnęłam się na tę myśl. Przecież ja sobie mogę spokojnie iść... daleko od nich.. 
Nagle po samochodzie rozszedł się dźwięk, sygnalizujący nadejście sms'a. Tak.. to moja komórka.
    Wyciągnęłam telefon. Przyszła wiadomość od.. - Zastrzeżony ..
Bez zastanowienia otworzyłam wiadomość. Mogłam tego nie robić. Przynajmniej wtedy nie przestraszyłabym się tak bardzo...


"Chociaż uciekniesz do Irlandii,
To i tak się znajdę
Chociaż uciekniesz na koniec świata,
I tak Cię zabiję.."

Zaczęłam spazmatycznie oddychać, szybko nabierając powietrza.
To koniec. Ja już nie mam po co żyć. Nawet jak bym miała, to i tak nie potrwało by to długo...




~&~
Przepraszam, że krótki i nudny, ale mam "małe" problemy z internetem... więc jeżeli nie komentuje blogów czy coś to po prostu nie jestem w stanie.. Przepraszam! :)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

FUCK

    Dzięki pewnej dziewczynie zdałam sobie sprawę, że... KOMENTOWAĆ MOGŁY OSOBY KTÓRE MIAŁY KONTO... -.- Ale już to zmieniłam, więc pisać śmiało :D

Dziękuję Ci bardzo! ^^ Nie podpisałaś się w komentarzu, na drugim moim blogu. A BARDZO O TO PROSZĘ :)
Niech każdy anonim się podpisuje :) 



No to na tyle... dziś mam jakiś taki humor dziwny... chce mi się śmiać, i szczerzę się jak głupia... Wie może ktoś co mi jest? ^^




A tu tak kilka zdjęć/gifów które lubię :)
Może wam się spodobają :)
Są przemieszane, więc są różne i na różny temat i w ogóle.. ^^