czwartek, 24 października 2013

Rozdział 13 - zapowiedź!

Ciemno.
Zimno.
Wilgoć.

Głód.
I ból.

Tylko to czuję. Tylko to jestem w stanie czuć.
Jestem związana. Przymocowana do łóżka, na którym znajduję się...
Dzień?
Tydzień?

Nie wiem.

Czuję się okropnie. Małe ilości jedzenia, nie pozwalają mi racjonalnie myśleć. Jestem przemarznięta, i nic nie widzę. Czuję jak w moje ręce wbijają się sznury.

Moje ciało się napina, gdy słyszę kroki.
Nie mam nawet siły syknąć z bólu.

Plask.

Jeden policzek.
Nie mam nawet czym już płakać.
Wciągam szybko powietrze, i kulę się oczekując na kolejny cios.
-Trzeba było tyle przede mną uciekać? - zimny, metaliczny głos rozszedł się echem po pomieszczeniu.
Zacisnęłam mocniej powieki, nawet nie próbuję ich podnieść, gdyż wiem, że moje oczy są przewiązane jakąś szmatą. Poczułam czyjąś lodowatą dłoń na moim nadgarstku, a z moich ust wydobyło się jęknięcie. - A wiesz co jest najlepsze? Że Ci idioci się za Tobą wstawili. Za małą, pustą - ścisnął mój nadgarstek jeszcze mocniej, a serce mi przyspieszyło. Jak to się wstawili?! - dziwką. Głupią suką - puścił mnie. - Dobiliśmy targu. Teraz idziesz ze mną. Poczułam, że pociąga za sznury i postawia mnie do pionu. Ciągnie mnie, lecz nie mam siły wstać. - Rusz się, do kurwy - pociągnął mnie jeszcze raz, a ja resztami sił zrobiłam kilka kroków. Wszystko mnie bolało.
   Gdy wyszliśmy z pomieszczenia, poraziło mnie słońce, i automatycznie zamknęłam oczy. Usłyszałam czyiś głos.
Znajomy głos.
-Ann! - Niall..?! Boże, jakiego oni dobili targu?! - Puść ją - jego ton głosu natychmiast się zmienił. Nadal nie otworzyłam oczu. W tym momencie musiałam wyglądać jak pies na uwięzi. Przywiązane ręce, ze spuszczoną głową. Nagle zostałam brutalnie popchnięta do przodu. Nie utrzymałam równowagi, i upadłam na coś, co okazało się być piaskiem i żwirem.
     Słyszałam jak ktoś przechodzi obok mnie, i coś mówi, ale nie rozróżniałam słów. Głosy cichły, a w końcu, nie słyszałam już nic. Poczułam, że ktoś delikatnie rozwiązuje moje dłonie. To i tak sprawiło mi ból. Lekko uchyliłam powieki, i ujrzałam wysoką postać nad sobą.
     Na jego twarzy malowało się wiele emocji. Gdy zobaczył, że otworzyłam oczy, uśmiechnął się.
Bałam się, że więcej tego uśmiechu nie ujrzę.


Ale zaraz! Gdzie jest Niall?!



***

Oto taka krótka zapowiedź rozdziału 13!  Piszcie czy się spodobała, bo ja nie jestem zadowolona.. :/
No cóż, trudno :)

Mam nadzieję, że ktoś to wgl przeczyta...

@OlaIlove1d

https://www.facebook.com/pages/Barca-rz%C4%85dzi/558527094170172.. :)


niedziela, 13 października 2013

Rozdzial 12 cz.II


   Obudził mnie ucisk na mojej tali. Otworzyłam szerzej oczy, zaraz zaraz.... gdzie ja jestem? I kto do kurwy nędzy mnie przytula?! Chciałam się odwrócić, ale uchwyt był za mocny. Warknęłam, i zaczęłam się szarpać.
Uścisk zelżał a ja odsunęłam je na drugi koniec łóżka. Przekonana, że zobaczę Neymara, przekręciłam głowę. Ledwo powstrzymałam się od krzyku, dy ujrzałam osobę leząca obok mnie.
-Niall?!
-Kurwa, Ann. Nie drzyj ryja, spać mi się chce - warknął, przykrywając twarz kołdra. Ol.. Zły Niall wraca, a miałam nadzieje, ze się zmienił.
-To masz problem - szybko odparowałam, wstawając z wygodnego łózka - Co ty tu do cholery robisz?! I gdzie jest Ne...
-Neymar? - przerwał mi, wypowiadając to imię z obrzydzeniem.
-Co cie ogryzło? Myślałam ze to twój przyjaciel - powiedziałam zaskoczona, ale nadal byłam zdezorientowana. Co ten ćwok tu robi?
-Bo to mój przyjaciel - zaprotestował - Po za tym chuj cie to obchodzi. Neymar jest na treningu, i wróci za jakieś - spojrzał na zegarek, stojący  na poleczce obok łóżka - dwie godziny.
-No to ja idę - odpowiedziałam, biorąc torby stojące w pokoju Brazylijczyka.
-A ty kurwa gdzie idziesz? - warknął, ale nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam uspokajający prysznic. Nie rozumiem zachowania tego chłopaka. Raz jest miły, a po chwili robi się z niego wredny dupek. (Przepraszam, ale kawałek tekstu jest bez polskich znaków, ale tylko kawałek) 
   Westchnelam zrezygnowana, nigdy go nie zrozumiem. Wychodzac z pod prysznica, owinelam swoje cialo puszystym recznikiem znalezionym w jednej z szafek.
  Na bielizne ubralam czarne rurki, duza biala bluze z kapturem, a wlosy zwiazalam w wysokiego kucyka.
Po wytarciu pary z lustra, wyszlam z lazienki i ruszylam w strone kuchni. Umieram z glodu! Z lodowki wyciagnelam mleko, a na meblach na wierzchu siedzialy platki. Do miski nalalam mleka i dosypala czekoladowych platkow. Ta.. Nie ma to jak zdrowe sniadanie.
-Dzieki za sniadanie - do kuchni niespodziewanie wszedl Niall i wyrwal mi miske z platkami.
-Ejj, to moje! - zaczelam wyrywac mu moje sniadanie, ktore w efekcie wyladowalo na mojej nowej bialej bluzie.
-Kretynie - warknelam, wycierajac plame sciereczka. Klnac pod nosem, udalam sie do lazienki gdzie zostawilam torby z ubraniami. Wzielam bezowy sweter i zarzucilam go na biala bokserke. Gdy weszlam do salonu zastalam tam Nialla ogladjacego telewizje i jedzacego kanapki z serem.. hmm... to przez niego nia mam teraz sniadania wiec co mi szkodzi. Podeszlam do niego i zwinnym ruchem wyrwalam dwie kanapki ktore od razu wpakowalam sbie do ust. No co? Moze i wygladam jak swiania, ale przynajmniej ich mi teraz nie zabierze. Szybko przegryzlam i polknelam sniadanie, a zezloszczony blondyn wstal z kanapy i zmierzyl mnie lodowatym spojrzeniem.
-Co? - burknelam
-Zjadlas moje sniadanie, teraz tego pozalujesz - wysyczal, na co przewrucilam oczami - Radzilbym Ci uciekac - wpadlam na to wczesniej niz on, i za nim skonczyl zdanie bylam juz w kuchni. Przebieglam przez lawe, i gdy wbieglam do korytarza, zauwarzylam Neymara sciagajacego buty. To jest moja ostatnia nadzieja. Przytulilam sie do niego i odwrocilam tak, ze byl twarza w twarz z zdenerwowanym Niallem.
-Siema
-Cześć, przesuń się Ney, mamy coś do omówienia z Ann - odezwał się niebieskooki
  Jednym zwinnym ruchem wyskoczylam na plecy Brazylijczyka, złapałam go za szyje a nogami oplotłam go w pasie.
-Nie puszczaj mnie - wyszeptałam mu do ucha
-A bo co?
-No ej - wydęłam usta - on mnie zabije! - wskazałam palcem na Nialla. Na moje słowa oboje spoważnieli. Co jest kurwa? Zeskoczyłam z pleców Neymara, i spojrzałam na nich krzywo.
-Co jest?
-No bo Ann...Kim jest ten człowiek? Co cię obserwuje i..
-Dość! Nie mam zamiaru o tym rozmawiać, a jeżeli wam to przeszkadza, trzeba było mówić od razu a nie zmuszać mnie, bym u was została - urwałam, zaczynając się nad czymś zastanawiać. Może po prostu zrobiło im się mnie żal, dlatego tak postąpili? No to dziękuję, łaski bez. - Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy - złapałam za klamkę do drzwi i chciałam je otworzyć. Powstrzymał mnie Niall, co mnie zdziwiło, bo akurat on powinien być zadowolony, że odchodzę.
-Nigdzie nie idziesz - wycedził
-Idę, i ty mi w tym nie przeszkodzisz - odwarknęłam i wyrwałam dłoń z jego uścisku. Gdy gwałtownie odwróciłam się w stronę drzwi, te otworzyły się z hukiem. Z nim zorientowałam się co się dzieje, usłyszałam strzał z pistoletu. Przerażona cofnęłam się do tyłu, lecz zostałam brutalnie złapana za rękę i pociągnięta w stronę nieznanego mi mężczyzny. Po chwili zrozumiałam.
-Uciekać! - wrzasnęłam za nim zostałam mocno spoliczkowana przez ..niego. Miejsce na policzku bardzo mnie piekło, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. 
-Nikt się nie rusza - usłyszałam mrożący krew w żyłach rozkaz osoby, przez którą moje życie jest do niczego - Słyszałeś?! Jak drgniesz to zabiję tą sukę! - I w tym momencie poczułam coś zimnego przyłożonego mi do szyi. Zaczęłam spazmatycznie oddychać, a ten dzień zapowiadał się tak dobrze!
   Podniosłam przerażony wzrok na chłopaków, którzy stali kilka metrów ode mnie i gorączkowo nad czymś myśleli.
-Posłu...
-Zamknij się! - przerwał Neymarowi, a ja poczułam jak zimne ostrze noża bardziej napiera na moją skórę.
Pod zaciśniętymi powiekami piekły mnie łzy, które ciurkiem poleciały mi po policzkach. 
-Czego chcesz? - wyszeptałam gorączkowo.
-Ciebie, jak pójdziesz ze mną to ich zostawię w spokoju - powiedział znudzony, jakby to że może mnie zabić w każdej chwili, nie miało żadnego znaczenia. Czyli to jedyne wyjście? Wtedy poczułam, że muszę to zrobić.
  W jakiś nie wyjaśniony sposób zależy mi na nich. Neymar? Tak, jemu nic nie może się stać, jest dla mnie ważny! Nie wiem w jaki sposób. Ma syna, co Davi by bez niego zrobił? I jest piłkarzem, którego kochają miliony osób.  I Niall... Ci ja mogę powiedzieć? Denerwuje mnie, ale to, że jest taki wredny przyciąga mnie doi niego. Jezu, jakie to głupie.
-Ann, nigdzie nie idzo...- zaczął Niall, ale pod zabójczym wzrokiem mordercy zamknął się, a ja wzięłam głęboki oddech.
-Idę z tobą, ale jeżeli zostawisz ich w spokoju i nigdy nie będziesz mieszał się do ich życia. Nigdy.
-No i prawidłowo - warknęłam i poluzował uścisk, by zaraz związać mi ręce grubym sznurem. Auć, wbija mi się to w ręce. 
-A ty nawet nie próbujcie dzwonić na policję - burknął - Bo ją spotka coś gorszego niż strzelenie w łeb. - zadrżałam na jego słowa. 
Zostałam siłą wyprowadzona za drzwi domu Brazylijczyka, odwróciłam się w ich stronę ostatni raz. W ich oczach widziałam ból i stratę. Policzki nadal miałam mokre od łez. Poruszałam ustami na nieme;
-Kocham was.


"...Dla mnie proszę graj,
graj na trąbce tej
i choć płynie czas
nie wyrzuć mnie z pamięci swej.
Już nie mogę biec
i w bezruchu trwam,
nie zostało nic,
puste serce mam.

Bo żołnierzem jestem rannym
i nie walczę już,
nie wiele tak dziś chcę,
weźcie mnie stąd,
lub tu zostawcie mnie.

Dla mnie proszę graj,
nie mam siły dość,
żadną ze znanych dróg
nie można nigdzie dojść.
Wiem, że bez światła 
będę stale tak potykał się,
padnę tu by i już zostać bez sił.

Lecz słyszę, że woła ktoś z oddali,
kilka prostych słów, nie przestań sobą być.
Gdy zagubisz się, opuści cię odwaga,
siły w sobie zbierz, 
nie przestań sobą być.

eeeech
Tyś żołnierzem jest,
co o wolność walczy,
o wolności śnisz, 

a to jest warte krwi!..."




~&~
Zabijcie mnie, że tak długo, ale nie mam szans się wyrobić. Naprawdę!
No bo tak..:
Wstaje rano ---> Szkoła 
Wracam ok 14-15 to idę robić lekcje.
Później wyprowadzam psy na spacer (zachciało się rodzicom drugiego.. ;_;)
Jak wracam to około 1-2 godzin gram/ trenuję piłkę nożną (no na razie w mojej okolicy nie znalazłam żadnego klubu dla dziewczyn, ale za to uczy mnie kuzyn ...) 
No i tak schodzi, że nie mam czasu na pisanie :( W każdej wolnej chwili staram się coś naskrobać, ale mozolnie mi to idzie.. I'm so sorry :( 

Ach i proszę was bardzo o komentarze, bo jak widzę 2 albo 3 pod rozdziałem to stwierdzam, że nie mam dla kogo pisać...


http://love-is-pain-fanfiction-niall-horan.blogspot.com/


wtorek, 17 września 2013

Rozdział 12 cz. I

"...Tonight I will love, love you to night
Give me everything tonight
For all we know we might not get tomorrow
Let's do it tonight



Don’t care what they say
Or what girls they play
Nothing is enough
'Till I handle love (Let's do it tonight)
I want you tonight, I want you to stay
I want you tonight

Grab somebody sexy tell ‘em hey
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight



Get busy tonight
'Cause tomorrow I'm off to do
I'd rather perform for a princess
But tonight I can make you my queen
And make love to you endless
This is insane, the way the name growin’, money keep flowin’
Hustlers move in silence, so I’m tip-toeing, to keep glowing
I gotta locked up like Lindsay Lohan..."


Zaraz... Co?!

   Zszokowana otworzyłam szerzej oczy. Rozumiejąc tekst piosenki... Ja pierdole.
Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, kurwa mógłby chociaż podkoszulek ubrać, i odepchnęłam go od siebie.
Odsunął się ze spuszczoną głową i wymamrotał ciche "sorry"
-Ja myślałem, że śpisz...
-Spałam - odburknęłam chłodno, przyglądając się jego twarzy. Przygryzł nerwowo wargę, a ja widziałam, po mimo egipskich ciemności  panujących w pokoju, że jego twarz przybrała kolor czerwony.
Och, zazwyczaj to ja przybierałam kolor pomidora. Co za miła odmiana. - I dlatego przytuliłeś się do mnie? I śpiewałeś?! Człowieku! Ty rozumiesz tekst piosenki?!
Gdybym mogła, pewnie przywaliła bym mu w twarz, ale znając moje wyczucie, zamachnęłabym się z jakieś dziesięć centymetrów od jego twarzy.
-Rozumiem... - przeczesał włosy, w desperackim geście i niepewnie na mnie spojrzał. Jego wzrok mówił nieme "przepraszam".
   To głupie, że dorosły mężczyzna śpiewa takie piosenki... przy mnie. No ludzie! Ja mam szesnaście lat!
-Dobra, pogadamy o tym jutro - szczerze? Nie mam zamiaru o tym rozmawiać. To żenujące. W tym momencie, gdy Neymar  wstawał łóżka, dostałam sms'a. Od razu zrobiła mi się gorąco,  a ręce zaczęła mi drżeć. Znowu on?! Neymar zapalił światło. Gdy wyciągnęłam rękę w stronę szafki, gdzie leżała moja komórka Neymar się odezwał
-Nie waż się tego czytać - wycedził, szybko biorąc ode mnie telefon.
-Ale co..? - Zajebie Nialla! Powiedział mu! - Oddaj mi go. Mam prawo wiedzieć co tam jest. - Przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Wyglądało to tak samo. Niall wziął mój telefon i sprawdzał wiadomość. I miał taki sam wyraz twarzy. Złość, przerażenie.
-Ann.. - jęknął, patrząc na mnie zbolałym wzrokiem - odkupię Ci telefon - za nim zrozumiałam co powiedział, rzucił moją komórką przez cały pokój, a ona roztrzaskała się, odbijając się od ściany. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Czy on właśnie..?
-Czyś ty zdurniał? - wrzasnęłam - Wystarczyło wyciągnąć kartę! - bijcie mi brawa. Dopiero teraz na to wpadłam...
-Och - wyglądał jakby mu to dopiero teraz do głowy przyszło - No tak... Ale.. nie ważne... idziemy spać. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, położył się obok mnie. Przykrył się kołdrą, i zgasił lampkę. Czułam, że jest spięty. I wiedziałam, że to przez tą wiadomość. No, ale co tam mogło takiego pisać?!
-Neymar? - szepnęłam
-Tak?
-Emm.. czemu jesteś zdenerwowany? - No brawo Ann! Nie ma to jak strzelić głupotę. Przecież to jest oczywiste! Musiał kurde czytać tego sms'a...
-Bo się o Ciebie boję - zaraz.. Że co?!
-Ale..
-Tak, boję się o ciebie, a teraz idź spać. Jutro o tym pogadamy, dobranoc - wydawał się być jeszcze bardziej zdenerwowany. No to kurwa świetnie!
-Dobranoc - przecież teraz na pewno nie zasnę!


***Koniec części pierwszej***



~&~
No to tak.. sprawy mają się tak jak nie powinny. Rozdział miał być dodany już dawno, i miał być cały. A tu co? Dostajecie jakieś krótkie gówno, a siedziałam nad nim .. długo, bardzo długo. 
   Przepraszam, na razie chyba nie jest w stanie nic innego napisać. Może to przez to, że zaczęła się szkoła, a w moim przypadku szkoła znaczy kłopoty... i chęć utopienia połowy osób do niej chodzących. (nie, nie żartuję)
     Może to przez to, że moje jedno z wielu "marzeń" rodzice pogrzebali? Nie wiem, nie mam pojęcia, i bardzo was za to przepraszam! 

http://ourdreamourlife-onedirection.blogspot.com/ <--- zapraszam was tu
 :) 



Rozdział zadedykowany dla Patrycji z anonima :)

Dziękuję za te wszystkie komentarze! ♥



sobota, 14 września 2013

Happy Birthday Niall!

Już kończy 20 lat... :')

http://besty.pl/2605642 *.*



x   x   x
Przepraszam, nie mogłam wstawić tego wczoraj :c
Rozdział pojawi się nie długo :)

środa, 4 września 2013

Rozdział 11

"...-Boję się go. - odszepnęła 
-A.. Ale przecież...
-Nie wiesz do czego jest zdolny - wyszeptała gorączkowo i posprzątała całe szkoło. 
     W tym momencie do kuchni wszedł Niall..."
-O czym tak rozmawiacie, dziewczyny? - zapytał z zawadiackim uśmieszkiem
-Eee... o niczym - burknęłam, stając z nim twarzą w twarz - Ja już pójdę..
-Nigdzie nie pójdziesz - wycedził, i gdy miał powiedzieć zadzwonił dzwonek do drzwi. Myślałam, że on mnie uratuje, w końcu może uda mi się wyjść jakimiś tylnymi drzwiami. Jak się okazało przyszedł Neymar. 
Cholera jasna.
-Ann! Niall mi mówił, że zatrzymałaś się u niego - albo on zatrzymał mnie - Więc jestem. Chciałbym z Toba porozmawiać.
   Co? Przecież ostatnio.. ugh.. nie rozumiem facetów!
-Wiesz co? My z Maroon idziemy do kina, obiecałem jej. Możesz zabrać Ann...  ale ma wrócić, przez zmrokiem - powiedział blondyn i wziął brunetkę za rękę
-Nie jesteś moją matką, by mi rozkazywać! I nie wracam tu - wykrzyczałam
-Wracasz - wysyczał, niebezpiecznie się nade mną pochylając
-Nie! Mam głęboko w dupie to, co mówisz - odwarknęłam. Jego oczy pociemniały. Podniósł dłoń, jakby chciał mnie uderzyć, skuliłam głowę, oczekując  uderzenia. Ale nic takiego się nie stało . Otworzyłam oczy i ujrzałam, że Neymar przytrzymuje dłoń Nialla, posyłając mu wrogie spojrzenie.
-Ja.. emm.. Ja przepraszam - wydusił, jakby sam zaskoczony swoją reakcją
-Może ja ją zabiorę? - odparł Neymar, biorąc mnie za rękę. Wyszarpnęłam ją.
-Nie decydujcie za mnie, nie jestem dzieckiem - powiedziałam nad wyraz spokojnie. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na Maroon, która stała pod ściana, lekko przerażona. Posłałam jej ciepły uśmiech, który odwzajemniła.
-Jesteś dzieckiem, masz 16 lat! Idziemy - Neymar, niemalże siłą wyciągnął mnie z domu niebieskookiego
-Ann, może..
-Po co tu przyszedłeś? Jeszcze wczoraj, miałeś mnie dość - przerwałam mu, przekrzywiając głowę lekko w prawo
-No.. poniosło mnie wczoraj - powiedział i spuścił głowę..Wydaje mi się, że coś ukrywa. No cóż... - Dla rekompensaty zabieram Cie na zakupy!
-O nie.. ty chyba sobie żartujesz? - otworzyłam szeroko oczy - A po za tym, po co? Ja i..
-Mieszkasz u mnie, i bez gadania. - chytry uśmiech wkradł się na jego usta - Chyba, że wolisz z Niallem...
-Nie.. - jęknęłam
-No widzisz, mieszkasz u mnie - uśmiechnął się, ukazując rząd lśniących zębów - A teraz na zakupy!
-Jak baba - westchnęłam, lecz poszłam za nim.


***

-Jak to?! - krzyknęłam, słysząc słowa Brazylijczyka
-Ann, spokojnie! Oni przyjdą tylko na chwilę - uspokaja mnie.. Albo próbuje uspokoić. Znowu jacyś jego koledzy! A ja nie chcę, jeżeli ma to się skończyć tak jak ostatnio. Pocałunkiem, i nocowaniem u tego dupka.
Właściwie, to z zakupów wróciliśmy kilka godzin temu, a teraz jestem u niego w domu i dowiaduję się, że znów zaprasza do siebie znajomych. No dobra, ma do tego prawo, ale.. ale.. ja nie chcę!
-Przyjdzie z nimi też dziewczyna, może się zaprzyjaźnicie - uśmiechnął się. Ale mi wcale nie było do śmiechu.
-Mówisz jak moja matka, kilka lat temu - powiedziałam. I nagle doznałam dziwnego uczucia. Tęsknie za nią! I to bardzo..
-Jak twoja..?
-Tak. Kilka lat temu, jak ja miałam ze dwanaście.. przyszła do nas jakaś znajoma mamy. Z córką w moim wieku. Księżniczka kurwa. A ja mam być dla niej miła! No to się pytam "Co chcesz robić?"
"Eee... wymyśl coś!" No to dobra. Proponuje grę na kompie. To nie. Na rowery, bo mam dwa. To nie! To się pytam, czy idzie ze mną na boisko, to ona zszokowana.  " No chyba cię coś boli! Ja?! Mam latać za piłką, jak te oszołomy?" No te se myślę, kurwa wpieprzę jej za te oszołomy. Ale się powstrzymałam,.. Nie śmiej się! - krzyknęłam, widząc jak Neymar ledwie stoi na nogach ze śmiechu...
-Ona jest inna. Nazywa się Sam...
-Inna? Z marsa? - uśmiecham się
-Nie.. ale, jest podobna do ciebie, tylko starsza o dwa lata.. - nagle coś mnie tknęło
-Skąd wiesz ile mam lat?!
-Emm... - spuścił głowę, - Niall mi powiedział - wymamrotał cicho. Kurwa! A jeżeli on powiedział mu także o tym gościu, co próbuje mnie zabić?! Tak, niestety nie zapomniałam o nim. Cały dzień wpychałam go na sam tył głowy, do ostatniej, zakurzonej szufladki mojego mózgu, by o nim nie myśleć. A teraz wróciło to z podwójną siłą. Znów zaczęłam się bać, znów zaczęłam się trząść.
-Ann? - wystraszony chłopak złapał mnie za rękę, którą przerażona wyszarpnęłam.
-Nie.. - jęknęłam, przeczesując włosy i poprawiając grzywkę - Idę spać- wymyśliłam szybką wymówkę, by zamknąć się w jakimś pomieszczeniu i odciąć od świata. Chociaż na chwilę.
-Ann, jest dopiero kilka minut po osiemnastej - spogląda na zegarek, a jak przeklinam się za swoją lekkomyślność...
-Eee.. ale ja jestem śpiąca... - trzymam się swojej wymówki, zakładając ręce na piersi.
-Dobra, chodź - wzdycha, na co ja przewracam oczami - Zaprowadzę Cię do pokoju
-Ok - biorę torby z zakupami i idę za nim. Prowadzi mnie do innego pokoju, ale nie sprzeciwiam się.
To pomieszczenie jest przytulne. Jest w kolorach czerwieni, na środku znajduje się jedno duże łóżko, i jest tu wielka szafa, telewizor na ścianie. Po lewej stronie jest biała pufa, a obok niej biurko w tym samym kolorze.
-Jakbyś czegoś potrzebowała, mów - uśmiecha się, na co kiwam głową. Gdy wychodzi, idę do łazienki. Biorę orzeźwiający prysznic, chcąc pozbyć się wszelkich emocji. Ale to nie działa... Ugh.. Ubrana w wielki podkoszulek, który kupiłam jako pidżamę, wróciłam do pokoju. Wdrapałam się na łóżko, i gdy zamknęłam oczy i przykryłam się puchową kołdrą, do moich nozdrzy dotarł ten charakterystyczny zapach. Perfum.
Czyli to pokój Neymara?! Jezu.. nie mogłam spać w tym co kiedyś?! Po mimo wczesnej godziny, usnęłam. Ale co się dziwić, w poprzednią noc prawie nie spałam.


***

Ktoś leży obok mnie, i nuci piosenkę. Tym kimś jest Neymar. Obejmuje mnie w pasie, i nuci dalej. Ok, nie ma talentu do śpiewania. Jest świetnym piłkarzem, ale piosenkarzem już nie. 


"...Tonight I will love, love you to night
Give me everything tonight
For all we know we might not get tomorrow
Let's do it tonight



Don’t care what they say
Or what girls they play
Nothing is enough
'Till I handle love (Let's do it tonight)
I want you tonight, I want you to stay
I want you tonight

Grab somebody sexy tell ‘em hey
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight
Give me everything tonight



Get busy tonight
'Cause tomorrow I'm off to do
I'd rather perform for a princess
But tonight I can make you my queen
And make love to you endless
This is insane, the way the name growin’, money keep flowin’
Hustlers move in silence, so I’m tip-toeing, to keep glowing
I gotta locked up like Lindsay Lohan..."


Zaraz... Co?! 



***

Przepraszam, że tak późno i taki krótki i nudny.. ugh.. szkoła się zaczęła, a ja już mam ochotę iść się utopić ;_; 

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY!