wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 2

     Przerażenie ogarnęło moim ciałem. Nie byłam w stanie nawet drgnąć. Ścisnął moje nadgarstki, powodując ból. Nie zwracałam na to uwagi. Przed oczami mijały mi sceny z mojego życia...

Czy to koniec? 

Czy on zabije mnie, tak jak to zrobił kilka godzin wcześniej..?

-Słoneczko, czyś byś się bała? - szepnął mi do ucha - Ty?  
        Nie miałam zamiaru się odezwać. Nie dam mu satysfakcji!
Stał trzymając mnie. Przyglądał mi się z zainteresowaniem. Wiecie co mnie najbardziej dziwiło? Że ludzie nie zwracali na nas najmniejszej uwagi...
-Dobra, idziemy - warknął w końcu. Szarpnął mnie, lecz nie ruszyłam się z miejsca.
 O nie, nie dam się zamordować.
-Puszczaj mnie! - warknęłam chłodno, opanowując drgawki i szybkie bicie serca
-Nie stawiaj się, bo pożałujesz! 
-No co, zabijesz mnie? - nie wiem skąd we mnie taka odwaga. Sama skazuję się na wyrok? Ja zgłupiałam do reszty! 
-Nie, o wiele gorzej... - wtedy przypomniała mi się jedna rzecz. Za dużo filmów, o wiele za dużo. Ale jeżeli się teraz nie uda... to kiedy?  
   Szybko splunęłam mu w twarz, zdezorientowany a za razem zaskoczony puścił mnie. Zebrałam w sobie całą siłę, i kopnęłam go w brzuch. 
Upadł.
Zaczęłam biec przed siebie. Jak najdalej od tego miejsca. Od niego.
Zdyszana wbiegłam w dużą grupę ludzi, a dokładniej w kolejkę do samolotu...
-Przepraszam? Pani ma bilet do Irlandii..? - wydyszałam szybko, ledwie łapiąc powietrze 
-Tak, a o co chodzi?
-Odkupuję! - wyrwałam kobiecie świstek, wręczając jej pieniądze - Dzięki! - krzyknęłam przez ramię, wyprzedzając kobietę. Za sobą słyszałam jeszcze jej krzyki. Wepchałam się do kolejki. Podałam bilet jakiemuś facetowi, który spojrzawszy na świstek papieru przyjrzał mi się krytycznie.
-Czyli nazywasz się Malwina Bukoń i masz 24 lata..?
-Taaak...
-Dobra, nie wierzę Ci, ale wchodź - uff puścił mnie! Weszłam szybko. Zajęłam swoje miejsce i zapięłam pasy.. i przypomniałam sobie o czymś. Moja torba została tam.. a w niej prawie wszystkie moje rzeczy!
-Kurwa - zaklęłam pod nosem, gdy już startowaliśmy. Patrzyłam przez okno, zastanawiając się, jak bardzo moje życie się zmieni. Nie będzie tam mamy, która zawsze pomogła, doradziła. 
A teraz?
Po za tym, mieszkać to ja chyba będę pod mostem, no bo gdzie?
Zaraz, zaraz... Ja mam ciocię w Irlandii! Ale ona pokłóciła się z mamą...

     Nie planowałabym tego wszystkiego tak spokojnie, gdybym wiedziała, że moja przyszłość będzie mnie nadal gonić...

-Proszę zapiąć pas, za chwilę lądujemy! 
-Please fasten your seatbelt, for a moment we land! - rozległo się po chwili. No tak, teraz trzeba wcielić w życie język angielski...
     Gdy wysiadłam, od razu skierowałam się do wyjścia.
Było już późno.. bardzo późno, bo godzina druga w nocy, a po ulicach nadal jeździły samochody.. zaraz! Jeżeli w Polsce jest druga to tutaj jest pierwsza w nocy.
  W końcu znalazłam się na jakimś dworcu... na ławce spędziłam całą noc, co nie było najprzyjemniejszym doznaniem. 
Lecz rano było jeszcze gorzej, bo obudziłam się w innym miejscu...

                                          ~&~

No i jest drugi rozdział :) Wiem krótki, ale niestety musiałam taki dodać :)
W następnym rozdziale pojawią się chłopcy.. choć może nie wszyscy na raz :)
Pozdrawiam, i liczę na jakieś komentarze :) Od was zależy kiedy pojawi się nowy rozdział :)

3 komentarze:

  1. Rozdział trzymał w napięciu! :D
    Był świetny. :P Mam dziwne przeczucie, że zabrał ją Niall lub ktoś z jego rodziny, ale mogę się mylić.. No chyba, że była to jej ciocia, która mogła być powiązana z Horanem... Dobra starczy xD Nie mogę doczekać się kolejnego. :) Życzę weny i zapraszam na nowy rozdział do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Na początku trochę udzielił mi się strach bohaterki. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. zaciekawiłaś mnie, czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń